We Francji i w Wielkiej Brytanii nałożono pierwsze kary na galerie nieprzestrzegające przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy. Polska inspekcja finansowa również zaczyna się przyglądać rynkowi dzieł sztuki.

Od 2021 r. na liście instytucji podlegających rygorom zapobiegania praniu pieniędzy znalazły się podmioty zajmujące się sprzedażą, pośrednictwem w obrocie lub przechowywaniem dzieł sztuki, przedmiotów kolekcjonerskich oraz antyków. Wynika to z przepisów ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1124 ze zm.) wdrażających piątą dyrektywę AML 2018/843. Zgodnie z tymi regulacjami od 10 tys. euro wszystkie transakcje muszą pozwalać na identyfikację nabywcy.

– Pierwszym krokiem w realizacji obowiązków wynikających z ustawy powinno być przyjęcie przez galerię czy dom aukcyjny procedury postępowania przy transakcjach o tej wartości. Szczególną wagę przepisy przykładają do identyfikacji klienta, a w przypadku transakcji dokonywanej przez osobę prawną bądź pełnomocnika – do ustalenia beneficjentów rzeczywistych. Niezbędna jest też ocena ryzyka związanego z daną transakcją i relacją, a w niektórych przypadkach wymagana jest weryfikacja źródła pochodzenia źródeł finansowania – wyjaśnia Tomasz Joniec, dyrektor w zespole Financial Crime Unit w PwC.

Sprzedawca musi więc ustalić, jakich dokumentów będzie się domagał od klienta i w jaki sposób będzie je przechowywał. Instytucja obowiązana powinna wyznaczyć odpowiedzialną za stosowanie przepisów osobę i przestrzegać przyjętej przez siebie procedury, aby nie narazić się na kary, które mogą mieć wymiar finansowy i sięgać 1 mln euro lub administracyjny (np. zakaz pełnienia obowiązków na stanowisku kierowniczym osoby odpowiedzialnej za naruszenia na okres do jednego roku).

Brak wystarczającej weryfikacji

Pierwsze kary za niedopełnienie obowiązków związanych z przestrzeganiem przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy dostały dwie francuskie galerie. W przypadku jednej z nich jest to 38 tys. euro za niedochowanie należytej staranności przy weryfikacji, czy osoba wskazana w dokumentach rzeczywiście jest właścicielem spółki zarejestrowanej w Panamie, będącej nabywcą dzieł sztuki. Galeria nie sprawdziła również źródła pochodzenia środków, za które obywatel Hongkongu kupił online dzieło sztuki o wartości 175 tys. euro.

– Drugi podmiot, który musiał zapłacić karę w wysokości 15 tys. euro, nie dokonał weryfikacji klienta, którego nazwisko pojawiło się wcześniej w raporcie ujawniającym rachunki prowadzone w rajach podatkowych. Co więcej, klient ten pochodził z jurysdykcji kojarzonej z niskimi standardami zapobiegania przestępczości finansowej, znajdującej się na „szarej liście” FATF (międzynarodowa Grupa Specjalna ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy). Powinno to podnieść czujność domu aukcyjnego i skłonić do zastosowania wzmożonych środków bezpieczeństwa finansowego, np. bardziej szczegółowej identyfikacji, weryfikacji oraz zbadania źródła pochodzenia środków majątkowych służących do nabycia wybranego dzieła sztuki – tłumaczy Tomasz Joniec.

Z raportu o działaniach generalnego inspektora inspekcji finansowej w 2023 r. wynika, że i polski nadzorca zaczął się przyglądać rynkowi dzieł sztuki. Jedna z dziewięciu przeprowadzonych w ubiegłym roku kontroli przestrzegania przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finasowaniu terroryzmu dotyczyła domu aukcyjnego.

– Można ją potraktować jako wysłanie rynkowi dzieł sztuki sygnału o zainteresowaniu nim nadzorcy. Powinno to skłonić działające na nim podmioty do sprawdzenia, czy i jak wypełniają ciążące na nich obowiązki – uważa Tomasz Joniec.

Z pytaniem o to, jak wygląda weryfikacja klientów, zwróciliśmy się do kilku polskich domów aukcyjnych.

– Dom aukcyjny DESA Unicum dostosował się do obowiązujących wymogów i wypełnia obowiązki w zakresie wynikającym z ustawy. Niemniej jednak przyjęty przez ustawodawcę model nakłada duże obciążenia na podmioty działające na rynku sztuki. Zwłaszcza mniejsze z nich mogą mieć problem z wdrożeniem odpowiednich procedur oraz sfinansowaniem obsługi w tym zakresie – ocenia prawnik Oliwier Nowak z DESA Unicum, największego nie tylko w Polsce, ale i tej części Europy domu aukcyjnego.

W innym domu usłyszeliśmy, że zmieniono regulamin, by wywiązać się z obowiązków. Jednak stosowanie się do wymogów identyfikacji nabywcy czy pochodzenia majątku wywołuje zaskoczenie u klientów, którzy nie mają doświadczenia z rynkiem dzieł sztuki ani z innymi sektorami, które podlegają tym samym regulacjom. Ci, dla których kupowanie czy sprzedawanie obrazów, bo to one wiodą prym na naszym rynku sztuki, nie jest jednostkowym doświadczeniem, mają świadomość ciążących na domach aukcyjnych obowiązków.

Przestępcy inwestują w sztukę

Objęcie przepisami o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy rynku sztuki wynika z tego, że dobra luksusowe generują jedne z największych nielegalnych przychodów, obok handlu bronią, narkotykami i ludźmi.

W analizie poszczególnych sektorów pod kątem ryzyka prania pieniędzy i finansowania terroryzmu w Polsce, dołączonej do Krajowej Oceny Ryzyka Prania Pieniędzy i Finansowania Terroryzmu (KOR), publikowanej przez GIIF, wskazano, że na rynku dzieł sztuki problemem jest dokonywanie transakcji bez formalnych umów. Brakuje nawet informacji, ile podmiotów zajmuje się sprzedażą czy pośrednictwem na rynku sztuki (od 200 do 600). Powołując się na ustalenia Zespołu Naukowo-Badawczego Obrotu Dziełami Sztuki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, nadzorca podaje, że w latach 2019–2021 obroty na rynku sztuki można szacować na 467,5 mln zł, 561,8 mln zł oraz 838,6 mln zł. Dane o wartości dokonanych co roku transakcji podaje też GUS. Nawet jeśli nie oddają pełnego obrazu rynku, to pokazują jego dynamiczny wzrost (patrz: grafika). Spadek wartości odnotowany w 2023 r., po kilku latach wzrostów, wynika prawdopodobnie z inflacji. Właściciele dzieł sztuki wolą je zatrzymać, niż spieniężyć.

„Istniejące dane są wyłącznie szacunkowe. Żadna instytucja nie gromadzi ich w sposób kompleksowy i obejmujący całość transakcji. (…) Niewątpliwie wartość polskiego rynku dzieł sztuki rośnie z roku na rok. Świadczy o tym również umieszczenie dwóch podmiotów z Polski w pierwszej piętnastce największych pod względem obrotów domów aukcyjnych w Europie” – przyznaje w swej analizie GIIF. Dalej stwierdza też, że wybuch wojny w Ukrainie zwiększył zagrożenie napływu dóbr wysokiej wartości nieznanego pochodzenia.

„Jeszcze przed wojną znacznym problemem był przemyt przez granicę zabytków, monet oraz dzieł sztuki. Gwałtowny napływ uchodźców, często przewożących swój majątek prywatny i niekontrolowanych w żaden sposób, spowodował niewątpliwe zwiększenie ilości takich towarów w obrocie” – stwierdzono w dokumencie.

W ocenie nadzorcy ryzyko wykorzystania sektora handlu dobrami wysokiej wartości do prania pieniędzy w Polsce znajduje się na poziomie wysokim, ale jeśli zawęzić to do samej sztuki, to tu ryzyko jest średnie. Z powodu wiedzy, którą trzeba mieć, by się na tym rynku poruszać, a także stosunkowo małej płynności.

– Zakwalifikowanie rynku sztuki do poziomu średniego ryzyka mimo wielu niewiadomych, na jakie sam nadzorca zwraca uwagę, nie powinno usypiać czujności instytucji obowiązanych. Należy się spodziewać, że kolejne lata mogą przynieść więcej kontroli i tylko stosowanie się przez domy aukcyjne i galerie do wymogów ustawy zmniejszy ryzyko kar – podsumowuje Tomasz Joniec.©℗

ikona lupy />
Rynek wart setki milionów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe