O firmie Newag zrobiło się głośno, gdy w grudniu ub.r. informatycy z grupy Dragon Sector ujawnili swoje ustalenia dotyczące przyczyny tajemniczych awarii produkowanych przez Newag pociągów Impuls. Stwierdzili, że w oprogramowaniu pojazdów zaszyty był kod powodujący unieruchomienie ich w określonych warunkach – np. kiedy stały w warsztatach niezależnych od ich producenta firm serwisowych.
Dochodzenie dotyczące tajemniczych awarii prowadzi Prokuratura Regionalna w Krakowie. Postępowanie wyjaśniające podjął też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Sprawą zajmował się ponadto parlamentarny zespół ds. walki z wykluczeniem transportowym.
11 czerwca br. Newag pozwał trzech członków Dragon Sector oraz spółkę Serwis Pojazdów Szynowych (SPS) za naruszenie praw autorskich do oprogramowania pociągów Impuls i czyny nieuczciwej konkurencji.
Jutro w Sądzie Okręgowym w Warszawie – Wydział XXII Własności Intelektualnej odbędzie się pierwsza rozprawa (sygn. akt XXII GW 493/24).
Newag reprezentują prawnicy z kancelarii Markiewicz Sroczyński Mioduszewski, radcowie prawni: prof. dr hab. Ryszard Markiewicz, dr Michał Markiewicz, Marcin Mioduszewski i Ewelina Bosek. Pozwani są zastępowani przez adwokata Zbigniewa Krügera z kancelarii Krügerlegal.
Doktor Michał Markiewicz i Marcin Mioduszewski tak komentują pozew:
„W ocenie NEWAG jest pewne, że doszło do naruszeń praw autorskich oraz do czynów nieuczciwej konkurencji. W stanie faktycznym, który podlega ocenie, nie wystąpiły przesłanki, które zezwalałyby zarówno SPS, jak i hakerom z grupy Dragon Sector na dekompilowanie, zwielokrotnianie i modyfikowanie cudzego programu komputerowego – prawo w tym zakresie jest jednoznaczne.
Na obecnym etapie postępowania sądowego nie komentujemy sprawy szerzej, oddając ją w ręce Sądu Okręgowego w Warszawie – jedynego sądu w Polsce uprawnionego do orzekania w sprawach prawno autorskiej ochrony programów komputerowych”.
Absolutnie nie. SPS i DS działały zgodnie z prawem, na podstawie dozwolonego użytku określonego w art. 75 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Tak, w tym przypadku były to czynności niezbędne do tego, żeby pociągi jeździły.
Na ten temat wypowiedział się już Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-13/20. Stan faktyczny w kluczowych kwestiach był wręcz bliźniaczy względem tej sprawy, ponieważ chodziło o podobną ingerencję w oprogramowanie. Zdaniem trybunału poprawienie błędów w oprogramowaniu było dozwolone również w przypadku, gdy polegało na wyłączeniu funkcji zakłócającej prawidłowe działanie aplikacji, której ten program jest częścią. W naszej sprawie poprawienie błędów polegało na tym, że funkcje blokad, które były wpisane w oprogramowanie pociągów Impuls, zostały wyłączone. Co więcej, wyłączenie tych blokad, sposób ich wyłączenia, były z góry wpisane w oprogramowanie. To świadczy o tym, że te blokady były celowe.
Po pierwsze, nie było żadnej ingerencji. SPS i Dragon Sector zgrały oprogramowanie z pociągów w formie kodu maszynowego – tj. ciągu zer i jedynek zrozumiałego dla procesora – przeprowadziły metodą inżynierii wstecznej analizę tego oprogramowania, znalazły blokady, znalazły funkcje odblokowujące – natomiast samego oprogramowania nie zmieniały. Nie wgrywały do pociągów zmienionego oprogramowania. Tego nie mogły robić, bo to by naruszało normy kolejowe i byłaby konieczność ponownej certyfikacji pojazdów przez Urząd Transportu Kolejowego. Niczego takiego nie zrobiono, nie było ingerencji w oprogramowanie. Zostało ono wyłącznie przeanalizowane.
Powodem wykonania tych czynności – czyli zgrania oprogramowania i jego przeanalizowania – było to, że oprogramowanie nie funkcjonowało, bo pociągi nie jeździły.
Jest dozwolone w tym celu, w jakim zostało przez SPS i Dragon Sector wykonane, czyli w celu jego przeanalizowania i wykrycia błędów. Oczywiście, jeżeli ktoś skopiowałby oprogramowanie ot tak, żeby mieć, albo żeby wrzucić do internetu, albo żeby sprzedać – to nie byłoby dozwolone. Natomiast w tym wypadku zostało to zrobione w konkretnym celu, dopuszczonym przez ustawodawcę.
Przewoźnicy zwracali się do producenta. Koleje Dolnośląskie np. wysłały cztery pojazdy 45WE do producenta w celu ich uruchomienia, zdjęcia blokad i przeprowadzenia analizy, diagnostyki przyczyn tych blokad. Producent pociągów, czyli NEWAG, odblokował te pojazdy w magiczny sposób, natomiast nigdy nie wykonał zlecenia Kolei Dolnośląskich dotyczącego analizy i podania przyczyn blokady. To zrobił dopiero Dragon Sector.
To nieprawda, bo, po pierwsze, przewoźnicy – zarówno Koleje Dolnośląskie, jak i Polregio – zwracali się do Newagu o odblokowanie pociągów i podanie przyczyn blokad. Płacili za to kolosalne pieniądze: Koleje Dolnośląskie zapłaciły 200 tys. zł za odblokowanie czterech pojazdów, dla Polregio była już oferta na 100 tys. zł za jeden pojazd. Newag nigdy nie podał przyczyny blokad.
Celem tych blokad – i mogę to powiedzieć z pełną świadomością – było zmonopolizowanie rynku serwisowego. Powstała sytuacja, w której NEWAG mógł odblokować zablokowany pojazd praktycznie jednym kliknięciem (jak ustalił Dragon Sector, należało wcisnąć odpowiednią kombinację klawiszy na panelu maszynisty – red.), a nikt inny nie mógł sobie z tym poradzić. To samo jest celem tego pozwu. Nie chodzi o ochronę praw autorskich, tylko o stworzenie warunków nieuczciwej konkurencji i wyeliminowanie konkurentów z rynku.
Z naszej strony w odpowiedzi na ich pozew także. Natomiast nie można czynić zarzutu nieuczciwej konkurencji w sytuacji, gdy jest wykonywane prawo do analizy oprogramowania. Pisze o tym prof. Ryszard Markiewicz, wskazując, że licencjobiorca mający prawo do dekompilacji i modyfikacji programu komputerowego (również na podstawie art. 75 ust. 1 prawa autorskiego) nie naruszy przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji podczas dekompilacji i modyfikacji programu, gdyż ma uprawnienia do tych czynności (R. Markiewicz, Kłopoty z programem źródłowym. Zagadnienia Naukoznawstwa 3/2015, s. 315–316).
Starałem się ograniczać cytaty do minimum, bo nie jest to artykuł naukowy, ale najczęściej cytowane w mojej odpowiedzi są słowa pełnomocnika Newagu. W komentarzu do prawa autorskiego prof. Markiewicz stwierdza np., że „w tym zakresie, w którym legalny dysponent jest uprawniony w świetle art. 75 ust. 1 do określonych czynności dotyczących korzystania z programu, może on dokonać też dekompilacji programu, jeśli nie istnieją inne sposoby zrealizowania tych czynności. Chodzi tu np. o usunięcie wirusów z programu”.
Tak. I dlatego złożyłem wniosek o skierowanie jej do rozpoznania wyjątkowo w składzie trzech sędziów w I instancji. To jest sprawa wyjątkowo skomplikowana, zarówno pod względem faktycznym, dowodowym, jak i prawnym – mimo wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE.
Wtedy, kiedy ono nie działa, kiedy występują błędy. Oprogramowanie impulsów nie było analizowane po to, żeby pociągi jeździły szybciej albo zużywały mniej energii ani żeby je w inny sposób poprawić – tylko po to, żeby w ogóle ruszyły z miejsca.
To jest argument Newagu, że w oprogramowaniu nie było błędów. Jak mówią informatycy: it’s not a bug, it’s a feature, czyli: to nie jest błąd, to jest funkcjonalność. Tak, te blokady były celowe. To jest jeszcze gorsze niż błąd. Zgodnie z wyrokiem TSUE, który cytowałem, dozwolone jest poprawienie błędów, jeżeli polega to na wyłączeniu funkcji zakłócającej. A w oprogramowaniu impulsów była wpisana funkcja blokad i była wpisana funkcja odblokowująca. I Newag je znał.
Tak, oczywiście, może je pani analizować.
Jeśli chodzi o analizę oprogramowania i bezpieczeństwo IT, trudno byłoby mi znaleźć osoby bardziej kompetentne. Nie tylko w Polsce, lecz w ogóle na świecie.
Niebezpieczna dla pasażerów była sytuacja, kiedy pociągi stały zablokowane i pasażerowie musieli jeździć w ścisku albo komunikacją zastępczą. I jeszcze raz podkreślam: nie było jakiejkolwiek ingerencji w oprogramowanie ani zmiany oprogramowania. Zmiana oprogramowania wymagałaby ponownej certyfikacji przez Urząd Transportu Kolejowego.
Natomiast nieautoryzowane przez przewoźników aktualizacje oprogramowania robił Newag – i przedstawiam na to całkiem twarde dowody. Oprócz odpowiedzi na pozew Newagu złożyłem w imieniu SPS pozew wzajemny wobec spółki Newag IP Management (powódka – red.), z wnioskiem o dopozwanie Newagu SA. Wnoszę o nakazanie zaniechania działań nieuczciwej konkurencji, które naszym zdaniem polegają na instalacji, uaktualnianiu, modyfikowaniu lub zmianie oprogramowania programowalnych sterowników logicznych w elektrycznych zespołach trakcyjnych pojazdów Impuls produkcji Newagu SA, jak również jakiegokolwiek oprogramowania w jakichkolwiek innych pojazdach szynowych, zawierającego logikę, algorytm lub funkcjonalności uniemożliwiające lub w jakikolwiek sposób utrudniające serwisowanie pojazdów przez konkurentów.
Warunki, po których spełnieniu były uruchamiane blokady, to m.in. postój pojazdów przez określoną liczbę dni lub wręcz znajdowanie się pojazdu w określonych miejscach – warsztatach konkurencyjnych dla Newagu IP i Newagu SA. To były nie tylko warsztaty SPS (w Bydgoszczy i Inowrocławiu), lecz także zakłady spółek Pesa (w Bydgoszczy i Mińsku Mazowieckim) oraz Fablok (w Chrzanowie). Współrzędne geograficzne wszystkich tych warsztatów były wpisane w oprogramowanie pojazdów i postój pojazdu w tym miejscu go unieruchamiał.
Sprawa cywilna może zostać zawieszona, ale nie jest to obligatoryjne. Chciałbym jednak, żeby sąd to rozważył, przynajmniej do czasu, gdy prokuratura będzie miała opinię biegłego. Prokurator może też przystąpić do sprawy cywilnej. ©℗