Długo oczekiwane rozstrzygnięcie pełnego składu SN ma przynieść odpowiedzi na kwestie, które prawie w całości zostały wyjaśnione. Choć formalnie podejmie je cała izba cywilna, to w jej składzie znajdą się tylko tzw. neosędziowie.

Wszystko dlatego, że udział w pracach nad orzeczeniem zbojkotowali tzw. starzy sędziowie SN, którzy konsekwentnie unikają uczestnictwa w składach mieszanych z tzw. nowymi sędziami, powołanymi przez Krajową Radę Sądownictwa po 2018 r. Wskazują oni, że organem powołanym konstytucyjnie i ustrojowo do ujednolicania orzecznictwa jest Sąd Najwyższy, ale działający w składzie zgodnym z wymaganiami konstytucji i traktatów międzynarodowych.

„Uchwała pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego podjęta w składzie nieodpowiadającym tym wymaganiom nie zrealizuje swojej podstawowej ustrojowej funkcji zmierzającej do ujednolicenia orzecznictwa i nie przyczyni się do usprawnienia toku postępowań z udziałem konsumentów. Doprowadzi natomiast do wtórnych rozbieżności jurysdykcyjnych dotyczących oceny mocy prawnej uchwały, zasadności odwoływania się do wyrażonego w niej stanowiska w konkretnych sprawach z uwagi na wadliwość składu podejmującego uchwałę i wywoła ryzyko odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państw” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez dziewięciu tzw. starych sędziów Izby Cywilnej. Dziesiąty z tej grupy, sędzia Dariusz Dończyk, wyłączył się z orzekania na samym początku z uwagi na to, że sam posiada kredyt walutowy.

Można się zatem spodziewać, że dzisiejsza uchwała, nawet gdyby okazała się sprzeczna z orzecznictwem TSUE, który rozstrzygnął już wiele kwestii będących przedmiotem rozważań SN, będzie kwestionowana z uwagi na wątpliwości co do statusu członków składu orzekającego. Inna sprawa, że nie jest już ona specjalnie oczekiwana. Pięć z sześciu pytań przedstawionych przez I prezes SN pełnemu składowi izby cywilnej doczekało się odpowiedzi wypracowanych przez polskie i przede wszystkim europejskie sądy. Emocje budzi już tylko ustalenie momentu, od którego zaczyna się bieg przedawnienia roszczenia banku.

Spóźniona uchwała

Pytania sformułowane w styczniu 2021 r. sprowadzają się do odpowiedzi na to, czy w razie stwierdzania w umowie kredytowej klauzul abuzywnych odnoszących się do sposobu indeksowania lub denominowania kredytu trzeba nadal wykonywać tę umowę.

Jeśli tak, to:

  • czy można odfrankowić (posługując się kursami NBP) umowę kredytu indeksowanego,
  • a także czy można odfrankowić umowę kredytu denominowanego?

Jeśli nie, to:

  • w jaki sposób następuje rozliczenie banku i kredytobiorcy, według teorii salda czy teorii dwóch kondykcji,
  • od kiedy należy liczyć bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu,
  • czy bankowi przysługuje roszczenie z tytułu korzystania z kapitału?

Zdaniem Tadeusza Białka, prezesa Związku Banków Polskich, te pytania były aktualne kilka lat temu.

– Podjęcie tej uchwały będzie mocno spóźnione i nie należy się spodziewać rozstrzygnięcia o jakimś większym znaczeniu. Z natury rzeczy nie będzie więc ona stanowiła przełomu w orzecznictwie – mówił podczas cotygodniowej konferencji ZBP Białek. Potwierdzeniem tych słów jest to, że związek nie przesunął nawet planowanego na ten sam dzień swojego walnego zgromadzenia.

– Jedynym pytaniem, na które odpowiedź wydaje się konieczna, ponieważ dotychczas nie poznaliśmy jednoznacznego stanowiska, również TSUE, jest kwestia, od kiedy należy liczyć termin przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału i czy terminem tym powinna być data uruchomienia kredytu – mówi mec. Katarzyna Pilawska z kancelarii Pilawska Zaorski Adwokaci. – Dlatego moim zdaniem SN powinien tylko odpowiedzieć na to pytanie, a w pozostałym zakresie umorzyć postępowanie – dodaje prawniczka.

Inna sprawa, że pytanie prejudycjalnie w tym zakresie zostało też zadane Trybunałowi Sprawiedliwości UE.

Ryzyko wolty SN

Mimo wszystko wśród pełnomocników istnieje nutka niepokoju (u jednych mniejsza, u innych większa), że SN orzeknie wbrew ustalonej linii orzeczniczej i uzna, że w odniesieniu do kredytów indeksowanych do franka szwajcarskiego jest możliwe utrzymanie takich umów w mocy i ich odfrankowienie.

– Patrząc na orzecznictwo niektórych sędziów, którzy będą brali udział w wydaniu uchwały, nie można takiego ryzyka wykluczyć. Co do kredytów denominowanych (czyli takich, w których kwota kredytu jest wyrażona w walucie obcej – przyp. red.), nie ma rozbieżności w orzecznictwie, również SN. Takie umowy są co do zasady uznawane za nieważne. W przypadku zaś kredytów indeksowanych (wartość zobowiązania w umowie wyrażona jest w złotówkach, a następnie przeliczana przez bank na walutę obcą – przyp. red.) pojawiały się orzeczenia, które utrzymywały takie umowy w mocy – zwraca uwagę mec. Mikołaj Rusiński.

– W 97–98 proc. orzeczeń stwierdza się po prostu nieważność umowy, nie rozpatrując roszczenia odfrankowienia, które jest zgłaszane jako ewentualne. Gdyby SN powiedział, że da się wykonywać umowy kredytu indeksowanego, to sądy apelacyjne zaczęłyby masowo uchylać takie wyroki i przekazywać je do ponownego rozpoznania – zaznacza prawnik.

Konsekwencją byłyby chaos i nierówność wobec prawa. Bo z punktu widzenia konsumenta to, czy jego kredyt jest denominowany, czy indeksowany do waluty obcej, w długim okresie nie ma znaczenia. Co więcej, część wyroków dotyczących kredytów indeksowanych, w których stwierdzono nieważność umów, jest już prawomocna (SN masowo odmawia przyjęcia do rozpoznania skarg).

– Byłoby to otwarcie puszki Pandory, dlatego liczę na to, że SN odmówi podjęcia uchwały, uznając, że wszystkie najważniejsze kwestie zostały już rozstrzygnięte przez TSUE oraz w dotychczasowym orzecznictwie sądów powszechnych i SN – konkluduje mec. Rusiński. ©℗

ikona lupy />
Orzecznictwo w sprawach frankowych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe