Dzięki tzw. ustawie ocenowej rząd będzie mógł zlecać wykonanie inwestycji wybranym przez siebie firmom – bez ogłaszania przetargów. Argumentuje, że wojna w Ukrainie wymaga wprowadzania specjalnych rozwiązań. Jednocześnie zapewnia, że będzie z nich korzystał bardzo rzadko. W tym tygodniu o przyjęciu ustawy zdecyduje Senat.

Ustawa o zmianie ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko oraz niektórych innych ustaw to projekt rządu, który, jak wynika z uzasadnienia, ma jedno podstawowe zadanie – usprawnić inwestycje. Pomóc w tym ma wdrożenie do ustawy przepisu dyrektywy unijnej 2011/92/UE w sprawie oceny skutków niektórych przedsięwzięć publicznych i prywatnych na środowisko. Zgodnie z nią państwo członkowskie w wyjątkowych okolicznościach może zwolnić dane przedsięwzięcie ze stosowania regulacji unijnych w kontekście wymogu posiadania decyzji środowiskowej i przeprowadzenia uproszczonej oceny środowiskowej na etapie decyzji inwestycyjnej. Takie przedsięwzięcie nie będzie też musiało być zgodne z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Ustawa określa katalogi takich inwestycji strategicznych.

– Katalogi te są bardzo szerokie i niosą ryzyko traktowania jako inwestycji strategicznych przedsięwzięć, których realizacja będzie leżała w politycznym interesie rządzących. Wśród nich projekt uwzględnia chociażby autostrady, linie kolejowe, lotniska, zapory i regulację rzek, kopalnie, obiekty energetyki jądrowej, sieci przesyłowe, działania związane z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego, inwestycje mieszkaniowe, w sektorze naftowym, a także wiele innych – wskazuje Adrian Chochoł, prawnik z Fundacji Frank Bold. Jego zdaniem nową procedurę będzie można stosować w celu uzyskania całego zestawu różnorodnych zezwoleń: od decyzji o pozwoleniu na budowę przez pozwolenie wodnoprawne aż po zezwolenie na realizację inwestycji czy na zbieranie i przetwarzanie odpadów.

W katalogu znalazły się też przedsięwzięcia związane z budowaniem dróg – ustawa daje szczególny przywilej, dodając do tzw. specustawy drogowej (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 162 ze zm.) art. 4a. Pozwala on, w przypadku dróg uznanych za szczególnie ważne dla bezpieczeństwa i obronności kraju, udzielić zamówienia publicznego z wolnej ręki.

Bez przetargu

Przepisy przyjętej przez Sejm ustawy, która zyskała też poparcie senackiej komisji środowiska, wywołały oburzenie prawników, organizacji społecznych i przedsiębiorców.

– Po pierwsze, proponowane przepisy przesądzają, że wykonawcy inwestycji drogowo-obronnych będą wybierani w trybie z wolnej ręki. Regulacje o zamówieniach publicznych, polskie i unijne, dają prawo do sięgania po ten tryb, ale tylko w wyjątkowych okolicznościach i wyłącznie w przypadku konkretnych zamówień – mówi dr. Wojciech Hartung, adwokat w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Nie znajduje on też uzasadnienia, dlaczego ustawodawca chce w tym przypadku negocjować umowę wyłącznie z jednym, wybieranym według nieznanych kryteriów wykonawcą. – To nie jest racjonalne rozwiązanie, nawet gdyby przyjmować, że wojna w Ukrainie powoduje konieczność przyspieszenia wybranych inwestycji – wskazuje dr Wojciech Hartung.

Mecenas Hartung uważa, że przede wszystkim należałoby się zastanowić nad uproszczeniem obecnych regulacji. Ewentualnie zrezygnować z konkretnych rozwiązań nadmiernie wydłużających proces przetargowy.

– Poza tym, nawet gdyby w danym przypadku okazała się uzasadniona rezygnacja z ogłoszenia, pozostaje tryb negocjacji z wieloma wykonawcami. Przecież nie mamy do czynienia z sytuacją, że na rynku jest tylko jedna firma z rzadkimi kompetencjami budowy dróg – dodaje mecenas.

Po drugie, ustawa nie przewiduje jasnej i precyzyjnej definicji strategicznej inwestycji drogowo-obronnej. O tym, które to będą inwestycje, zdecyduje w rozporządzeniu Rada Ministrów. Równie dobrze większość dróg może zyskać miano potencjalnie strategicznych.

– Można mieć uzasadnione obawy, że korzystanie z tego rozwiązania będzie nadużywane. Jak wskazałem, obowiązujące dzisiaj przepisy dają możliwość korzystania z trybu negocjacji bez ogłoszenia lub z wolnej ręki w określonych okolicznościach. Wprowadzanie natomiast ustawowego zapisu przewidującego z góry, że dane kategorie inwestycji mają być tak realizowane, jest zbyt daleko idące. Można ewentualnie rozważyć, czy takie wyjątkowe rozwiązanie mogłoby być zasadne w stosunku do konkretnej inwestycji – podpowiada mecenas Hartung.

Na problem dowolności uznania inwestycji za strategiczną wskazuje też Adrian Chochoł. W jego ocenie administracja i państwowe spółki nie radzą sobie z przestrzeganiem obecnych przepisów, dzięki którym w procesie inwestycyjnym są uwzględniane interes społeczny i ochrona środowiska.

– Niemal dowolną inwestycję, której nie udaje się przeforsować ze względu na obowiązujące przepisy ochrony środowiska i protesty społeczne, rząd będzie mógł spod tych przepisów wyjąć i nadać jej uprzywilejowany tryb postępowania dla inwestycji „strategicznych”. Specjalny tryb wydawania pozwoleń nie przewiduje konsultacji z okolicznymi mieszkańcami czy właścicielami gruntów na terenie planowanej inwestycji. Zatem warunki inwestycji „strategicznych” nie będą ze społecznościami lokalnymi negocjowane, tylko będą im narzucane – ocenia Adrian Chachoł.

Kontrakty tylko dla swoich?

Jeszcze inne zagrożenie w ustawie dostrzega Hartung.

– Może to być bardzo znacząca kwestia, ale równie dobrze może chodzić o błąd w redakcji przepisu. Ustawa przewiduje, że w odniesieniu do inwestycji drogowo-obronnych realizowanych w trybie z wolnej ręki wyłącza się obowiązek publikacji ogłoszenia o zamiarze udzielenia zamówienia. Problem w tym, że to ogłoszenie dotyczy wyłącznie zamówień in-house, czyli udzielanych spółkom podlegającym pełnej kontroli zamawiającego. Czyżby ten sposób realizacji inwestycji drogowych był w planach rządu? Nie wiadomo jednak, jaka była intencja ustawodawcy w tym zakresie – zastanawia się mecenas Hartung.

Z apelem o wyrzucenie ustawy do kosza, na etapie procedowania w Sejmie, zwróciło się do parlamentarzystów 80 organizacji społecznych. O zmianę krzywdzących je przepisów proszą też samorządy. Organizacje przedsiębiorców protestują przeciwko przewidzianemu w ustawie zwolnieniu Skarbu Państwa z obowiązku udzielenia gwarancji zapłaty za wykonane roboty budowlane. Obawiają się, że Skarb Państwa jako inwestor może się poczuć zwolniony z obowiązku terminowej zapłaty, a już dziś bywają z tym kłopoty.

Tylko wyjątkowo

Rząd próbuje uspokoić wszystkich zaniepokojonych skutkami tej ustawy. Małgorzata Golińska, wiceminister klimatu i środowiska, na posiedzeniu senackiej komisji środowiska wyjaśniała, że po taką uproszczoną procedurę realizacji inwestycji rząd będzie sięgał rzadko i tylko w przypadku strategicznych inwestycji. O tym, która inwestycja zyska taki status, zdecyduje Rada Ministrów. Dlatego zdaniem minister Golińskiej zarzut dowolności w ustalaniu, co może być inwestycją strategiczną, jest chybiony.

Andrzej Lewandowski, generalny dyrektor ochrony środowiska, uspokajał organizacje społeczne, że uproszczona ocena oddziaływania na środowisko będzie skuteczna dla ochrony przyrody i inwestor będzie musiał spełnić wskazane mu w ocenie środowiskowej działania minimalizujące oddziaływanie przedsięwzięcia na środowisko.

– Nasze przepisy są niemal kalką niemieckich przepisów. Komisja Europejska nie miała do nich zastrzeżeń, podkreślono jedynie, że mają być stosowane wyjątkowo i tak będzie. Na przykład na ostatnim szczycie NATO omówiono możliwość przedłużenia rurociągów dostarczających paliwo. Gdyby taka inwestycja miała być realizowana, to wtedy można by wykorzystać przepisy procedowanej ustawy. W Szwecji z podobnych rozwiązań skorzystano dotąd tylko raz. Podobnie we Włoszech – mówił na spotkaniu z senatorami dyrektor Lewandowski.

Z kolei obecna na nim również przedstawicielka Ministerstwa Infrastruktury odrzuciła zarzuty przedsiębiorców o nieterminowym wypłacaniu wynagrodzeń za wykonane roboty budowlane.

– Nie ma ani jednego takiego przypadku. Jeśli nie płacimy w terminie, to tylko wtedy, gdy prace nie zostały wykonane lub nie zostały odebrane – powiedziała Agnieszka Krupa, zastępca dyrektora departamentu dróg publicznych w MI. ©℗

ikona lupy />
Zwolnienie z unijnej procedury / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe