7 lipca br. Sejm uchwalił kolejną nowelizację kodeksu karnego. Wprowadza ona żywo komentowaną propozycję orzekania przepadku pojazdów, którymi poruszali się nietrzeźwi lub odurzeni sprawcy przestępstw komunikacyjnych. Orzekana przez sąd karny zmiana właściciela z kierowcy na Skarb Państwa ma wspomóc wymiar sprawiedliwości w skutecznej walce z piratami drogowymi i ograniczyć liczbę przestępstw popełnionych przez pijanych kierowców. Kwestię wyjaśnia dr Artur Pietryka, adwokat, kancelaria Wardyński i Wspólnicy.

Zmianami zajmuje się obecnie Senat, który może jeszcze wprowadzić poprawki. Już jednak dziś można przewidywać, że orzekanie przepadku pojazdów będzie napotykać trudności. Podnoszone są głosy, że środek ten będzie stanowić kolejną, wymierzaną obok pozbawienia wolności, grzywny, a także środków kompensacyjnych, nieproporcjonalną dolegliwość. Ponadto efektywność jego stosowania będzie w dużej mierze zależeć od sprawnego działania organów ścigania i sądów, a także współpracy z właścicielami pojazdów, np. pracodawcami kierowców, którzy mogą być adresatami licznych obowiązków procesowych.

Skala problemu

W razie wejścia w życie omawianych przepisów sądy będą miały szeroką możliwość orzekania przepadku pojazdów, jak i ich równowartości pieniężnej na rzecz Skarbu Państwa. Stosowanie tych środków będzie zależne od różnych czynników. Należą do nich przede wszystkim rodzaj popełnionego przez kierowcę przestępstwa, a także skala ustalonego u niego przez policję lub Żandarmerię Wojskową stanu nietrzeźwości lub odurzenia. Sądy będą przede wszystkim musiały orzekać przepadki w ramach tzw. „recydywy drogowej”. Określa się nią prowadzenie pojazdu przez nietrzeźwego lub odurzonego kierowcę, który był wcześniej prawomocnie skazany za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, zagrożenia takim zdarzeniem, wypadek komunikacyjny nawet nieumyślny w stanie nietrzeźwości lub odurzenia albo w czasie obowiązywania wobec danego kierowcy zakazu prowadzenia pojazdów. Przy „recydywie drogowej” nie będzie mieć znaczenia poziom zawartości alkoholu we krwi kierowcy. Orzeczenie przepadku będzie także obowiązkowe, gdy w ramach kontroli drogowej policja ustali, że kierowca porusza się pojazdem, mając co najmniej 1,5 promila alkoholu we krwi.
Liczba spraw, w których będzie konieczne rozważenie orzeczenie tych środków może być potencjalnie ogromna. Tylko w 2021 r. z artykułu 178a par. 1 kodeksu karnego (prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości lub odurzenia) przez sądy I instancji osądzonych zostało ponad 44 tys. osób, czyli prawie 14 proc. wszystkich osób osądzonych w sądach rejonowych. Skala potencjalnych procesów sądowych, w których znajdą zastosowanie nowe przepisy pozwoli z pewnością ukształtować praktykę także w zakresie przypadków, gdzie fizyczne przejmowanie pojazdów przez Skarb Państwa nie będzie celowe i konieczne stanie się orzekanie w to miejsce zobowiązywania sprawców do zapłaty ich równowartości pieniężnej lub w ogóle zaniechanie nakładania takiego środka.

Fizyczny przepadek czy zapłata

Zasadą promowaną przez uchwalone przez Sejm przepisy ma być orzekanie przepadku pojazdów, czyli przekazywanie na rzecz Skarbu Państwa fizycznego władztwa nad nimi. Nowelizacja przewiduje jednak odstępstwa w tym zakresie. Po pierwsze, można będzie w ogóle odstąpić od przepadku, gdy zajdzie „wyjątkowy wypadek uzasadniony szczególnymi okolicznościami”. Twórcy projektu milczą jednak na temat tego, jakie sytuacje miałyby zostać objęte tym wyłączeniem. Po drugie, nowelizacja przewiduje, że w pewnych sytuacjach związanych ze statusem prawnym i stanem fizycznym pojazdu orzekany będzie obowiązek zapłaty na rzecz Skarbu Państwa jego równowartości pieniężnej. Po trzecie, w przypadku kierujących, którzy prowadzili „niestanowiący ich własności pojazd mechaniczny, wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy”, sąd będzie orzekał nie przepadek, lecz nawiązkę w minimalnej wysokości 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Z powodu tych wyłączeń omawiane rozwiązania mogą budzić uzasadnione wątpliwości.

Furtka szeroko otwarta

Obowiązek zapłaty równowartości pieniężnej w miejsce fizycznego przepadku będzie aktualizował się w pierwszej kolejności, kiedy takie orzeczenie z uwagi na zbycie, utratę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie pojazdu będzie niecelowe, nieuzasadnione ekonomicznie lub niemożliwe (np. doszło do wywozu pojazdu z Polski). Tę propozycję można uznać za uzasadnioną, gdyż przejmowanie pojazdów może nastręczać policji i prokuraturze zbędnych trudności, np. skutkować koniecznością przechowywania wraków. Kolejne wyłączenie od orzekania przepadku wynika ze statusu prawnego pojazdu. Równowartość pieniężna będzie orzekana, gdy sprawca będzie poruszał się cudzym pojazdem. Ostatnie odstępstwo dotyczy z kolei sytuacji, gdy przestępstwo zostanie popełnione przy użyciu pojazdu nienależącego do kierowcy, ale prowadzonego „w ramach wykonania czynności zawodowych lub służbowych polegających na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy”. Wówczas ma być orzekana nawiązka.
Szczególną uwagę warto zwrócić na to ostatnie wyłączenie, jako potencjalnie faworyzujące niektórych sprawców. Twórcy projektu w toku prac parlamentarnych zapewniali, że przepis będzie dotyczył wyłącznie kierowców zawodowych (samochodów ciężarowych, autobusów, taksówek, prywatnych kierowców, motorniczych). Nie sposób jednak wykluczyć, że linią obrony oskarżonych będzie próba wykazania, że do popełnienia przestępstwa doszło w ramach wykonywania czynności na rzecz pracodawcy, a świadczenie przez nich pracy nieodłącznie wiązało się z prowadzeniem pojazdów (np. przewozem materiałów promocyjnych, towarów, podróżowaniem na spotkania z kontrahentami). Sądy będą musiały wówczas przeprowadzić wnikliwe postępowanie dowodowe, by ustalić charakter przejazdu, w ramach którego doszło do ustalenia nietrzeźwości kierowcy.

Co czeka pracodawców

Wprowadzenie możliwości uniknięcia przepadku w związku z wykonywaniem czynności pracowniczych będzie powodować też wiele konsekwencji dla pracodawców. To właśnie oni staną się jednymi z głównych interesariuszy stosowania tych przepisów w praktyce. Jako właściciele, najemcy czy też leasingobiorcy pojazdów znajdą się w centrum uwagi policji i sądów, jako źródła informacji o pojeździe i kierowcy. Nie będzie mieć przy tym znaczenia użycie w nowelizacji terminu „pracodawca”. Regulacja, zdaniem jej twórców, ma odnosić się do wszelkich, także nieopartych na umowie o pracę stosunkach pracy, a zatem także umów B2B, zlecenia czy o dzieło. Każdy „pracodawca” potencjalnie może zatem stać się adresatem nakazów, w szczególności zobowiązujących pod rygorem kar porządkowych do współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości.
Pracodawcy, którzy w dobrej wierze powierzają swoim pracownikom czy współpracownikom pojazdy mechaniczne, muszą się liczyć z tymczasowym zajmowaniem przez policję ich pojazdów na okres do siedmiu dni od zatrzymania pojazdu. W zamyśle projektodawców w tym czasie policja powinna ustalić istotne okoliczności dotyczące możliwości zastosowania zabezpieczenia majątkowego, a także orzeczenia przepadku. Powinny wówczas zostać ustalone okoliczności związane nie tylko ze statusem właścicielskim, lecz także wartością pojazdu przyjętą w polisie ubezpieczeniowej. Ta ostatnia okoliczność będzie mieć istotne znaczenie także z innego powodu. Policja i prokuratura będą zapewne, opierając się na tej informacji, podejmować próby ustalenia innego majątku podejrzanego, na którym będzie można dokonać zabezpieczenia majątkowego na poczet obowiązku zapłaty równowartości pieniężnej pojazdu.
Ponadto organy ścigania i sądy będą zobligowane do podjęcia czynności, by stwierdzić wszelkie okoliczności związane ze stosunkami prawnymi czy faktycznymi, istniejącymi między właścicielem a kierowcą (np. charakter umowy i czynności świadczonych przez kierowcę na rzecz właściciela pojazdu). Nie można też wykluczyć, że do pracodawców będących byłymi właścicielami pojazdów kierowane będą zapytania o informacje historyczne, np. wartość księgową, za jaką pracownik wykupił leasingowany samochód, stan pojazdu i inwestycje w nim dokonane. Pracodawcy muszą się zatem spodziewać żądań przekazania dokumentów dotyczących nie tylko pojazdu (np. umowy leasingu), lecz także dokumentacji pracowniczej, w szczególności umów o pracę, zakresów obowiązków, umów użyczenia, polityk samochodowych, dokumentów finansowych obrazujących istniejące pomiędzy nimi a kierowcami stosunki prawne.
Przepisy przewidują zatem po stronie organów ścigania obowiązek sprawnego i niezwłocznego działania. Pracodawcy kierowców nie unikną natomiast uciążliwości związanych z podejmowaniem wobec nich tych czynności i powinni raczej myśleć o minimalizowaniu możliwych dolegliwości. W szczególności mogą rozważyć wprowadzenie w politykach samochodowych mechanizmów reagowania na wezwania ze strony policji, np. poprzez wskazanie osoby odpowiedzialnej za takie kontakty (pracownika działu HR, kierownika logistyki). Mogą też rozważyć wprowadzenie zobowiązania pracowników do informowania o zatrzymaniu w związku z popełnieniem przestępstwa, za które można orzec przepadek pojazdu. Efektywność takiego rozwiązania może jednak budzić wątpliwości, gdyż w praktyce oznaczać może obowiązek samodenuncjacji, który skutkować może potencjalnie dyscyplinarnym rozwiązaniem umowy o pracę.

Odroczone w czasie

Projektowane zmiany, według zamierzeń twórców, nie wejdą w życie od razu, co może budzić duże zdziwienie. W ich przypadku przewidziano, rzadko spotykane w ostatnim czasie w zakresie przepisów karnych, roczne vacatio legis. Rodzi się w związku z tym inne pytanie: czy Ministerstwo Sprawiedliwości, które jest autorem zmian, planuje właściwie wykorzystać ten czas i podjąć akcję uświadamiającą przyczyny ich wprowadzania. To budowanie świadomości społecznej, a nie tworzenie kazuistycznych i trudnych do stosowania w praktyce rozwiązań, może bardziej przysłużyć się do osiągnięcia celów stawianych przed omawianymi zmianami, czyli poprawy bezpieczeństwa na drogach.