Trwają prace nad rządowym projektem ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. I choć rząd przewiduje wiele zmian, jednej zasady ruszać nie chce - tej, że cmentarze mogą zakładać wyłącznie rady gmin i właściwe władze kościelne.

UE się otwiera na komercję

Tymczasem w Unii Europejskiej jest coraz większe przyzwolenie na dopuszczenie do rynku cmentarnego przedsiębiorców. Przykładowo Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wskazał w sprawie włoskiej (C342/17 Memoria et Dall’Antonia), że przepisy krajowe zakazujące działalności komercyjnej dotyczącej przechowywania prochów zmarłych są niezgodne z art. 49 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE).
Dlatego też o rozważenie możliwości przechowywania urn z ludzkimi prochami przez podmioty prywatne zwrócił się Konrad Szymański, minister ds. Unii Europejskiej. Wyrok oczywiście został wydany w konkretnej sprawie i odnosił się do prawa włoskiego, ale orzeczenia TSUE są analizowane we wszystkich państwach objętych jurysdykcją trybunału.
„Zgodnie z art. 56 w związku z art. 90 ust. 1 projektu ustawy dopuszczalne jest przechowywanie urn wyłącznie na cmentarzach komunalnych lub wyznaniowych. Przepisy te przewidują zatem analogiczne ograniczenie w zakresie komercyjnej działalności, co regulacje będące przedmiotem wyroku w sprawie C-342/17, z tego względu należy rozważyć uzupełnienie regulacji o nowe rozwiązania dotyczące prowadzenia działalności w zakresie przechowywania urn z prochami zmarłych” - zaznaczył w swojej opinii minister Szymański.

Rynek urn pozostanie zamknięty

Odpowiedzialny za projekt ustawy Wojciech Labuda, pełnomocnik premiera ds. reformy regulacji administracyjnych związanych z ruchem naturalnym ludności i ochrony miejsc pamięci, nie widzi jednak podstaw do otwierania rynku cmentarnego na przedsiębiorców. Pełnomocnik premiera podkreśla, że zakwestionowane przez TSUE przepisy włoskie są na tyle odmienne od polskich, że podobne orzeczenie w stosunku do naszego kraju by nie zapadło. We Włoszech dopuszcza się np. rozsypywanie prochów, przechowywanie ich poza cmentarzami, każdy może też sam zdecydować o formie i miejscu swojego pochówku. Polskie regulacje są znacznie bardziej restrykcyjne: miejsce prochów jest na cmentarzu, a decyzję o pochówku podejmują bliscy zmarłego.
Zdaniem projektodawcy ustawodawca polski (w przeciwieństwie do włoskiego) pozostaje konsekwentny w uregulowaniach dotyczących prowadzenia cmentarzy, w tym kolumbariów, ograniczając zakres podmiotów uprawnionych do przechowywania urn jedynie do gmin i związków wyznaniowych. I ma to swoje istotne uzasadnienie.
Gdyby bowiem - twierdzi Labuda - utworzyć konkurencyjny rynek przechowywania urn, pojawiłby się kłopot związany ze swobodą działalności gospodarczej. Założeniem działalności cmentarnej jest bowiem brak jej ograniczenia w czasie i likwidacja wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych oraz po spełnieniu wielu wymogów. Tymczasem działalność gospodarcza cechuje się swobodą dotyczącą rezygnacji z jej prowadzenia. „W związku z tym nawet gdyby dopuścić prowadzenie kolumbariów jako działalność gospodarczą, rodziłoby to istotne ryzyko, że w przypadku rezygnacji z takiej działalności czy nawet stwierdzenia naruszeń przepisów regulujących pochówki obowiązek zadbania o godny pochówek spoczywałby ostatecznie na podmiocie publicznym, tj. gminie” - zauważa projektodawca.
Jego zdaniem można sobie wyobrazić sytuację, w której wycofanie się z usług dużego przedsiębiorcy poskutkowałaby koniecznością szybkiego utworzenia nowego cmentarza gminnego. Prowadziłoby to do absurdalnego rozwiązania, że gminy powinny dysponować rezerwą nieruchomości na wypadek przejęcia urn od przedsiębiorcy.

Konieczny nadzór nad etyką

Wojciech Labuda uważa też, że komercjalizacja prowadzenia kolumbariów rodziłaby wiele zagrożeń na gruncie społecznym. Polacy mają szczególny szacunek dla zmarłych, w efekcie czego prowadzenie cmentarzy, w tym kolumbariów, musi cechować się najwyższymi standardami etycznymi. „Komercjalizacja prowadzenia kolumbariów rodziłaby ryzyko zmniejszenia szacunku do osób zmarłych i negatywnych w tym zakresie zmian kulturowych. Co więcej oznaczałaby również zróżnicowanie podejścia do traktowania prochów i zwłok, co pozostaje sprzeczne z przyjętą przez polskiego ustawodawcę zasadą poszanowania godności i czci przynależnej osobom zmarłym, niezależnie od formy pochówku” - podkreśla pełnomocnik w odpowiedzi przekazanej Konradowi Szymańskiemu.
Zauważa też, że gdyby dopuścić do tak newralgicznych kwestii prywatny biznes, należałoby utworzyć system nadzoru nad działalnością cmentarną. Ktoś musiałby przecież weryfikować, czy przedsiębiorcy nie naruszają czci zmarłych, np. przez niewłaściwe warunki przechowywania urn. To z kolei przełożyłoby się na dodatkowe koszty i obciążenie urzędników.
Co ciekawe, branża pogrzebowa, która najprędzej mogłaby wejść w rynek przechowywania urn, wcale nie oczekuje liberalizacji.
- Dotychczasowy stan, czyli dopuszczenie tylko cmentarzy komunalnych i wyznaniowych, jest odpowiedni. Obecnie należy skupić się na porządkowaniu rynku usług pogrzebowych, w tym wyrównywaniu warunków konkurencji. Wprowadzenie nowych aktorów z pewnością oznaczałoby dodatkowe, niepotrzebne zamieszanie - twierdzi Grzegorz Lang, radca prawny, dyrektor ds. prawnych w Federacji Przedsiębiorców Polskich, która współpracuje z branżą funeralną.©℗
ikona lupy />
Polskie pochówki / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach