Luksemburski organ ochrony danych osobowych nałożył 746 mln euro kary na firmę Amazon. To najwyższa z dotychczas wymierzonych sankcji na podstawie RODO.

Co ciekawe, to nie Narodowa Komisja Ochrony Danych (Commission Nationale pour la Protection des Données; CNPD) poinformowała o tej decyzji. Wyszła ona na jaw przy okazji sprawozdania złożonego przez spółkę w Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Ponieważ tak gigantyczna kara może się odbić na wynikach firmy, nie mogła ona jej zataić.
Nie wiadomo, czego konkretnie dotyczy decyzja. Z dostępnych informacji wynika jedynie, że chodzi o bezprawne korzystanie z danych osobowych w celach reklamowych. Prawdopodobnie chodzi o profilowanie na potrzeby spersonalizowanej reklamy. Już wcześniej pojawiały się informacje, że globalny potentat wykorzystuje dane zbierane także od sprzedawców wystawiających produkty na tym portalu, by oferować własne produkty. Spółka zdecydowanie im jednak zaprzeczyła.
W oświadczeniu przekazanym „The Wall Street Journal” Amazon stwierdził, że nie naruszył przepisów RODO, a interpretacja dokonana przez CNPD jest niewłaściwa. Zaznaczył przy tym, że nawet gdyby doszło do jakichś naruszeń, to nałożona kara jest całkowicie nieproporcjonalna. Zgodnie z RODO jej maksymalna wysokość może wynieść 20 mln euro lub 4 proc. rocznego przychodu administratora danych. Jak widać organ skorzystał z tej drugiej możliwości. Wcześniej najwyższą karą za naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych było 50 mln euro nałożone przez francuski organ na Google.
„Utrzymanie bezpieczeństwa danych naszych klientów i ich zaufania to nasze najwyższe priorytety. Nie doszło do naruszenia danych, a żadne dane klientów nie zostały ujawnione osobom trzecim. To bezsporne fakty. Zdecydowanie nie zgadzamy się z decyzją CNPD i zamierzamy się odwołać” – oświadczył Amazon.
Profilowanie użytkowników w celu dostosowania wyświetlanych im reklam od lat budzi spore kontrowersje. Z okruchów danych, które pozostawiamy wchodząc na konkretne strony w internecie, robiąc zakupy, dokonując takich, a nie innych wyborów, są tworzone profile, które swoją dokładnością potrafiłyby niejednego zaskoczyć. Te zaś są sprzedawane na specjalnych giełdach, aby użytkownik zobaczył baner, który w optymalny sposób zachęci go do zakupu. Wśród wspomnianych okruchów mogą się też znajdować dane wrażliwe, na temat stanu zdrowia, poglądów politycznych czy nawet preferencji seksualnych.
Aby poznać mechanizm zbierania, przetwarzania i wreszcie wykorzystywania tych danych ochotnicy z Fundacji Panoptykon złożyli do 30 firm wnioski o dostęp do informacji, jakie portale czy brokerzy danych posiadają na ich temat. Niektórzy administratorzy, w tym m.in. Onet i Interia, odmówili. Panoptykon zaskarżył te odmowy do Urzędu Ochrony Danych Osobowych, domagając się, by ten zobowiązał portale do udostępnienia danych osobowych wnioskodawcom, wraz ze wskazaniem przypisanych im kategorii marketingowych, czyli profili behawioralnych. Jak właśnie poinformowała fundacja, przygotowuje ona pismo ponaglające do UODO, bo choć minęło 2,5 roku, to wciąż nie wydano decyzji w tej sprawie. Tymczasem, według Panoptykonu, osiem miesięcy temu urząd miał informować, że jest już gotów do wydania rozstrzygnięcia w sprawie Interii. ©℗