Wiceszef resortu Stefan Krajewski zapowiada, że na dniach przedstawi projekt nowych regulacji, które mają chronić rolników przed roszczeniami ze strony sąsiadów. Propozycje zmian w prawie miały być gotowe już w zeszłym roku. Bezpośrednim powodem był głośny wyrok zasądzający wraz z kosztami ponad 100 tys. zł od rolnika spod Łodzi, którego sąsiadom dokuczały zapach i odgłosy hodowanych świń. Posłowie PiS i Konfederacji, nie mogąc się doczekać ustawy, złożyli w Sejmie własne projekty, które jednak nie są procedowane. Komisja rolnictwa i rozwoju wsi postanowiła zapytać ministerstwo o efekty prac i zaprosiła wiceministra na swoje posiedzenie. Konkretnego projektu jeszcze nie przedstawił, ale zobowiązał się zrobić to jeszcze w lipcu.

Francuzi mieli ten sam problem na wsi, ale znaleźli rozwiązanie

Wielu posłom podoba się rozwiązanie francuskie. Chodzi o ustawę nr 2021–85 z 29 stycznia 2021 r., która definiuje i chroni dziedzictwo sensoryczne francuskiej wsi, za które uznaje zapachy czy odgłosy zwierząt. Wzmocnieniem tej ochrony jest dodany do francuskiego kodeksu cywilnego przepis, z którego wynika, że jeśli sąsiad pobudował się lub kupił nieruchomość obok gospodarstwa, które istniało wcześniej, to nie może wobec rolnika wysuwać roszczeń z tytułu niedogodności związanych z gospodarką rolną.

Co istotne, na ochronę mogą liczyć tylko rolnicy prowadzący swoją działalność zgodnie z prawem, niezmieniający warunków jej prowadzenia lub gdy zmiana tych warunków nie jest na tyle istotna, aby przyczynić się do nasilenia oddziaływania na sąsiednie nieruchomości. Ustawodawcy francuskiemu nie chodziło o to, aby uniemożliwić występowanie z pozwami przeciwko rolnikom łamiącym prawo, ale by np. pianie koguta nie mogło się stać podstawą do występowania o odszkodowanie. Taka właśnie sprawa zainicjowała we Francji wzmocnienie przepisów chroniących produkcję rolną. Sąd stwierdził, że kogut Maurycy, którego uciszenia żądali sąsiedzi, ma prawo piać.

– Moglibyśmy przepisać francuską ustawę, ale to by nie pomogło. Ona nam za dużo nie wniesie – powiedział wiceminister Krajewski. Jednak w zapowiedziach regulacji, nad którymi pracuje w resorcie specjalny zespół, można dopatrzyć się podobieństw do rozwiązań francuskich.

Co się zmieni w polskim prawie dla rolników?

Chodzi o zmianę w kodeksie cywilnym (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1061 ze zm.) polegającą na wprowadzeniu zasady prawnego domniemania, że właściciel nieruchomości, który prowadzi działalność rolniczą, nie zakłóca korzystania z nieruchomości sąsiednich, jeśli robi to zgodnie z zasadami prawidłowej gospodarki rolnej. Dzięki tej zmianie odgłosy wydawane przez zwierzęta, hałas pracujących maszyn, odór obornika nie mogłyby być powodem do występowania z pozwami przeciwko rolnikom, których podstawą jest zarzut naruszenia art. 144 kodeksu cywilnego. Mówi on, że właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

Resort chce też zmian w kodeksie wykroczeń (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 734 ze zm.), które przesądzą, że rolnik, prowadząc działalność zgodną z zasadami prawidłowej gospodarki rolnej, nie może zostać ukarany za zakłócanie spokoju, porządku publicznego czy spoczynku nocnego. Dodatkowym zabezpieczeniem rolników przed pozwami mają być też zmiany w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (t.j. Dz.U. z 2024 r., poz. 1130 ze zm.). Ministerstwo chce wprowadzić obowiązek sporządzania przez gminy planów urządzeniowo-rolnych, w których wyznacza się obszary wyłącznie dla produkcji rolniczej. Poza tym, gminy miałyby również obowiązek uzgadniania z ministrem rolnictwa projektów planów ogólnych, które dzielą obszar gminy na różne funkcje. Chodzi o to, by nie przesadzać z przeznaczaniem terenów pod funkcję mieszkaniową, kosztem funkcji produkcji rolniczej. Terenów przeznaczonych pod mieszkaniówkę w mniejszych aglomeracjach jest dziś już dużo więcej niż zainteresowanych mieszkaniem na nich.

Zaniechania gmin przyczyną konfliktów na wsi

Na konieczność zmian w ustawie planistycznej wskazują też posłowie. Marcin Skonieczka (Polska 2050) uważa, że kluczem do rozwiązania problemów sąsiedzkich na wsi jest odpowiednia polityka planistyczna gmin. Genezy konfliktów między nowymi mieszkańcami wsi, którzy przenoszą się z miast, a rolnikami poseł upatruje w roku 2003. Straciły wtedy ważność miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (MPZP), a gminy, choć powinny przyjąć nowe, w większości tego nie zrobiły. To przyczyniło się do mieszania się funkcji produkcyjnej z mieszkaniową na wsi.

– Gminy mają narzędzie (MPZP) pozwalające oddzielić te funkcje, ale z niego nie korzystają. Często dlatego, że proszą ich o to sami mieszkańcy, którym zależy, żeby np. dzieci mogły się wybudować w sąsiedztwie. Dopiero, gdy pojawi się kłopotliwy sąsiad, biegną do gminy, domagając się przyjęcia planu. Mam nadzieję, że sytuację poprawi uchwalenie planów ogólnych – mówi poseł Skonieczka.

– Ludzie się przeprowadzają z miasta na wieś, szukając ciszy, ładnych widoków, spokoju, ale zapominają, że wieś jest przede wszystkim miejscem produkcji żywności i tę funkcję trzeba chronić, bo to jest kwestia naszego bezpieczeństwa. Dzisiaj, zwłaszcza w bliskim sąsiedztwie miast, rolnicy są zastraszani przez sąsiadów, którzy przeprowadzili się z miasta i nie mogą zrozumieć, że na wsi może być hałas i nieładny zapach – tłumaczy poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS), były minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy.

Poseł dodaje, że gdy są żniwa, to kombajny pracują nocą. Nocą robi się też opryski, m.in. żeby nie zaszkodzić pszczołom. A nowi sąsiedzi wzywają policję, oskarżają o naruszenie miru domowego, żądają odszkodowań, bo obornik śmierdzi albo kogut pieje. Rolnicy są wobec nich bezsilni.

– Rozmawiałem z wieloma takimi osobami. Niestety. Skoro nie umiemy się jako wspólnota wzajemnie szanować i nie rozumiemy, że praca w nocy to czasem konieczność, a nie złośliwość, to musimy przyjąć prawo, które ochroni rolnika – mówi Jan Krzysztof Ardanowski.

Kto był pierwszy na wsi, ten nie płaci odszkodowania

Posłowie podpowiadali ministrowi Stefanowi Krajewskiemu, by przygotowując nowe przepisy, wzorował się na prawie pierwokupu. W tym przypadku chodzi jednak o to, że jeśli gospodarstwo było pierwsze, to jego nowi sąsiedzi nie mogą się skarżyć, że produkcja rolnicza im przeszkadza. Wśród proponowanych rozwiązań pojawił się też obowiązek składania u notariusza przy kupowaniu nieruchomości zlokalizowanych na wsi oświadczenia nabywcy, że jest świadomy, z czym się mieszkanie na wsi wiąże.

Problem konfliktów na wsi nie jest nowy, ale ministerstwo do przygotowania zmian w prawie zmusiła sprawa hodującego świnie rolnika spod Łodzi, pozwanego przez sąsiadów, którym dokuczały zapach i odgłosy zwierząt. Nie udało im się w sądach administracyjnych. Zdecydowali się skorzystać z art. 144 kodeksu cywilnego. Sądy, jak na razie, przyznały im rację, potwierdzając, że korzysta on ze swojej nieruchomości „ponad przyjętą miarę”, co negatywnie wpływa na sąsiadów. Zasądzono odszkodowanie i pokrycie kosztów procesu, co dało kwotę ponad 100 tys. zł. Dodatkowo sąd zobowiązał rolnika do wprowadzenia ograniczeń działalności, np. co do tego, kiedy może wywozić obornik. Sprawa jest obecnie w Sądzie Najwyższym. ©℗

ikona lupy />
Wieś atrakcyjniejsza od miasta / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe