Spółka S. pozwała jeden ze specjalistycznych szpitali łódzkich o zapłatę ok. 111 tys. zł. Pomiędzy spółką a szpitalem została zawarta – w trybie zamówienia publicznego – umowa na dostawę specjalistycznych leków onkologicznych. Firma zobowiązała się do dostarczenia szpitalowi potrzebnych medykamentów w ciągu 24 godz. od momentu zamówienia. Jeżeli by nie dysponowała nimi albo nie było możliwości zakupienia ich na rynku polskim, wówczas miała zapewnić (za zgodą właściwych organów) import docelowy. W przeciwnym razie szpital miał prawo nabyć leki u innych dostawców, a ewentualną różnicę pomiędzy ustaloną ceną kontraktową leku a ceną zakupu miała pokryć spółka S.

Pięć lat temu doszło do takiej sytuacji – z powodu braku szeregu leków cytostatycznych szpital zmuszony był do zakupu za granicą, w trybie importu docelowego. Po rozliczeniu kontraktu potrącił zatem z należnego spółce wynagrodzenia blisko 111 tys. zł z tytułu różnicy w cenie, doliczając dodatkowo 1,8 tys. zł kary umownej. Spółka uznała, że takie potrącenie jest nieuzasadnione, gdyż – jak twierdziła – szpital po stwierdzeniu braku leków na rynku nie zwracał się już więcej do niej o realizację dostaw, ale od razu przystąpił do zakupów w trybie importu docelowego. Poza tym przedsiębiorca argumentował, że szpital i tak otrzymał ponad 800 tys. zł refundacji za różne leki i leczenie z NFZ (zakontraktowane preparaty były bowiem w większości przypadków lekami refundowanymi), a zatem doszłoby w tej sytuacji do jego bezpodstawnego wzbogacenia. Sprawa trafiła więc do sądu, ale tam spółka uzyskała jedynie zwrot kary umownej – w pozostałym zakresie powództwo oddalono. To samo stało się z apelacją i skargą kasacyjną spółki – obie zostały oddalone.
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku kończącego sprawę wskazał, że z zawartego kontraktu nie wynikał ścisły obowiązek zamawiania tylko leków dopuszczonych do obrotu w Polsce. Wręcz przeciwnie, umowa dopuszczała możliwość zakupu towarów zamiennych, służących zapewnieniu prawidłowego toku leczenia. Oznacza to, że sama umowa dopuszczała wykonanie zastępcze kontraktu, w sytuacji gdy powodowa spółka nie była w stanie zrealizować zamówienia.
Kwestia zaś kosztów wykonania zastępczego została definitywnie określona.
– Uprawnienie do wykonania zastępczego i żądanie zwrotu kosztów takiego wykonania kontraktu nie ma charakteru odszkodowawczego, niezależnie czy wynika ono z umowy, czy wprost z art. 479 kodeksu cywilnego. W pokryciu kosztów wykonania zastępczego nie chodzi bowiem o naprawienie szkody, ale o realizację zobowiązania. Zresztą rozróżnia się roszczenie o zwrot kosztów wykonania zastępczego polegające na nabyciu rzeczy na koszt dłużnika od naprawienia szkody w spełnieniu świadczenia. Tylko w tym drugim wypadku trzeba wykazać szkodę. Zatem pozwany, realizując potrącenie, nie miał obowiązku wykazywania jakiejkolwiek szkody, a jedynie tego, że zapłacona cena za leki była wyższa od zakontraktowanej i że tę cenę faktycznie zapłacono – powiedział sędzia Marcin Krajewski.
Nie miało tu też znaczenia, że NFZ wykonał obowiązki refundacyjne. Nawet gdyby w wyniku refundacji pokryto cenę zakupu leków, to powodowa spółka i tak nie mogłaby podnosić zarzutu bezpodstawnego wzbogacenia.
– Jeśli już by do niego doszło, to ono nie wystąpiłoby na linii powód–pozwany, gdyż przesunięcie majątkowe na rzecz pozwanego szpitala, polegające właśnie na pokryciu kosztów wykonania zastępczego, miało wyraźną podstawę prawną. Skarga kasacyjna także i w tym zakresie nie była zasadna – stwierdził sędzia Krajewski, zamykając rozprawę. ©℗

ORZECZNICTWO

Wyrok Sądu Najwyższego z 29 kwietnia 2021 r., sygn. akt II CSKP 98/21. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia