Korzystna dla naszego kraju opinia rzecznik generalnej TSUE daje nadzieje na ponowną kontrolę wyroku Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie w sprawie Abrisu.

Tocząca się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej sprawa dotyczy odszkodowania w wysokości 654 mln zł, jakie od Polski zasądził w 2017 r. szwedzki sąd polubowny w sprawie wytoczonej przez fundusz inwestycyjny Abris (dziś kwota ta jest znacznie większa w związku z narastającymi każdego o 125 tys. zł odsetkami). Chodzi o rozstrzygnięcie, czy zapis na ten sąd był w ogóle dopuszczalny. Rzecznik generalna Juliane Kokott uznała w swej opinii, że tak, ale tylko pod warunkiem, że sąd krajowy może skontrolować orzeczenie arbitrażowe pod kątem zgodności z prawem Unii Europejskiej. Jednocześnie jednak wyraziła wątpliwość, czy tak jest w tej sprawie. Jeśli TSUE podzieli ten pogląd, to wzrosną szanse na uniknięcie gigantycznego odszkodowania. Ostatecznie jednak sprawę rozstrzygnie szwedzki Sąd Najwyższy.
Nakaz sprzedaży
Abris jest funduszem inwestującym w Europie Środkowej i Wschodniej. Za pośrednictwem swej luksemburskiej spółki PL Holdings w latach 2010–2013 kupił akcje dwóch polskich banków, które następnie połączył pod egidą FM Banku. Nie spodobało się to Komisji Nadzoru Finansowego, na której czele stał wówczas Andrzej Jakubiak. Pozbawiła ona spółkę prawa wykonywania głosu i nakazała sprzedaż akcji banku. PL Holdings oszacowała straty z tego tytułu na 2,1 mld zł i takiej kwoty zażądała przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie, do którego trafił spór na podstawie umowy inwestycyjnej PL Holdings. Ten ostatecznie zasądził ponad trzykrotnie mniejszą, ale wciąż bardzo wysoką kwotę. Polska zaskarżyła ten wyrok do szwedzkich sądów. W 2019 r. przegrała przed Sądem Apelacyjnym w Sztokholmie. Rok wcześniej zapadł wyrok, który dał Polsce dodatkowy argument. TSUE uznał w nim, że umowy międzynarodowe, które w razie sporu odsyłają do sądu polubownego, są niezgodne z prawem unijnym. Wyłączają bowiem spory mogące dotyczyć stosowania lub wykładni prawa Unii z systemu sądowych środków odwoławczych. Jeżeli bowiem sądy arbitrażowe nie są uprawnione do występowania z wnioskiem o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym, nie stanowią one części tego systemu (patrz grafika).
Polska próbuje dowieść, że dotyczy to także tej sprawy. Problem w tym, że tu zapis na sąd polubowny wynika z umowy między inwestorem a państwem, a nie umowy międzynarodowej. Szwedzki Sąd Najwyższy skierował do TSUE wniosek prejudycjalny w tej sprawie.
Szwedzkie przepisy
W minionym tygodniu opinię w tej sprawie przedstawiła rzecznik generalna TSUE. Czytając samą sentencję, można dojść do wniosku, że nie jest ona korzystna dla Polski. Dokładniejsza lektura prowadzi jednak do odmiennych wniosków.
Juliane Kokott uważa, że co do zasady indywidualny zapis na sąd polubowny może być dopuszczalny. Zastrzega jednak, że tylko wtedy, jeśli „sądy państw członkowskich mogą dokonać pełnej kontroli orzeczenia arbitrażowego pod kątem zgodności z prawem Unii, w razie potrzeby po wystąpieniu z wnioskiem o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym”. Zdaniem rzecznik generalnej w tej sprawie jest to mało prawdopodobne.
„Wątpliwe jest, czy prawo szwedzkie gwarantuje taką kontrolę. W każdym razie, wbrew temu, co twierdzi PL Holdings, szwedzki sąd apelacyjny nie zbadał w pełni zgodności orzeczenia arbitrażowego z prawem Unii, a jedynie wykluczył naruszenie podstawowych zobowiązań. Ograniczył się przy tym do pytania, czy orzeczenie arbitrażowe było zgodne z prawem Unii, ale nie wypowiedział się w przedmiocie odnośnych wymogów prawa Unii wobec nadzoru bankowego” – napisała rzecznik w swej opinii.
Odwołała się do szwedzkiej ustawy o arbitrażu. Zgodnie z nią orzeczenie arbitrażowe jest nieważne, jeśli rozstrzyga o sprawach, o których według prawa szwedzkiego nie mogą orzekać arbitrzy. Lub sposób, w jaki zostało wydane, jest w sposób oczywisty niezgodny z podstawowymi zasadami szwedzkiego porządku prawnego. Przepisy te nie gwarantują więc kontroli wyroku pod kątem jego zgodności z prawem UE (ocenić to musi ostatecznie szwedzki sąd).
Komisja Europejska zwróciła uwagę, że indywidualne zapisy na sąd polubowny mogą prowadzić do nierównego traktowania inwestorów przez państwo. Jedni mogliby liczyć na rozstrzyganie sporu w arbitrażu, inni tylko przed sądami powszechnymi. Rzecznik zgodziła się również z tym argumentem.
„Gdyby niektórzy inwestorzy w przypadku sporów z państwem członkowskim byli kierowani do sądów krajowych, a inni mogli zwrócić się do sądu polubownego, występowałoby nierówne traktowanie” – napisała w swej opinii, zastrzegając jednak, że i tu ocena należeć będzie do szwedzkiego sądu.
W praktyce może on uznać, że sam zapis na sąd polubowny był nieważny, i uchylić jego orzeczenie. Może jednak orzec, że sąd apelacyjny powinien po prostu zbadać wyrok pod kątem zgodności z prawem unijnym. Oczywiście przy założeniu, że wyrok TSUE będzie zgodny z opinią rzecznik.
Co mówi orzecznictwo

orzecznictwo

Opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 22 kwietnia 2021 r. w sprawie C-109/20. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia