Rządząca partia Gruzińskie Marzenie - Demokratyczna Gruzja (GM-DG) wygrała drugą turę wyborów parlamentarnych w Gruzji, uzyskując 48 z 50 mandatów, które pozostawały nieobsadzone - podała w poniedziałek tamtejsza Centralna Komisja Wyborcza.

Dwa pozostałe mandaty zdobyli kandydaci niezależni.

Do obsadzenia w niedzielnym głosowania była jedna trzecia miejsc w 150-osobowym parlamencie. Trzy tygodnie temu w pierwszej turze GM-DG, na której czele stoi były premier i najbogatszy Gruzin Bidzina Iwaniszwil, zdobyła 67 mandatów (48,7 proc. głosów) - 44 w wyborach proporcjonalnych i 23 w wyborach większościowych w okręgach jednomandatowych.

Drugie miejsce w pierwszej turze wyborów, uzyskując 27,1 proc. głosów, zajął Zjednoczony Ruch Narodowy (ZRN), którego liderem jest były prezydent Micheil Saakaszwili.

W sumie GM-DG będzie dysponowała 115 miejscami w parlamencie, ZRN - 27, prorosyjski Sojusz Patriotów Gruzji (SPG) - sześcioma, a dwa przypadną kandydatom niezależnym. Oznacza to, że partia Iwaniszwilego zdobyła większość parlamentarną, która pozwoli jej na zmianę konstytucji.

Agencja AFP odnotowuje, że te wybory - uznawane za test stabilności postsowieckiej republiki po czterech latach rządów Gruzińskiego Marzenia - są pierwsze, w których mały prorosyjski SPG przekroczył próg wyborczy 5 proc. głosów pozwalający mu na uczestniczenie w podziale mandatów.

Opozycja zakwestionowała wyniki wyborów, zarzucając partii rządzącej oszustwa na masową skalę; obserwatorzy lokalnej organizacji pozarządowej wielokrotnie zgłaszali naruszanie prawa wyborczego.

GM-DG zaprzecza tym zarzutom. "Wybory odbyły się w spokojnej atmosferze, a wyborcy mogli swobodnie wyrazić swoje poglądy" - podała Centralna Komisja Wyborcza podczas konferencji prasowej.

Zarówno Gruzińskie Marzenie jak i Zjednoczony Ruch Narodowy opowiadają się za zacieśnianiem związków z Zachodem.

Gruzja boryka się ze stagnacją gospodarczą, a wyborcy są zmęczeni rosnącą drożyzną i bezrobociem. Nie najlepiej przedstawia się też międzynarodowa sytuacja Gruzji: nie przyjęto jej do NATO ani nie zniesiono wiz do Unii Europejskiej, a jedna piąta kraju, czyli zbuntowane prowincje Abchazja i Osetia Południowa, wciąż pozostaje poza kontrolą Tbilisi (w obu tych regionach stacjonują rosyjskie wojska, które w 2008 roku dokonały tam interwencji zbrojnej). (PAP)

ulb/ mal/