Ministrowie rolnictwa Grupy Wyszehradzkiej - z Polski, Czech, Słowacji i Węgier - oraz Bułgarii, Rumunii i Słowenii podpisali w środę deklarację na rzecz szerszego włączenia projektów badawczych z krajów Europy Środkowo-Wschodniej do unijnego programu Horyzont 2020.

Jak tłumaczył dziennikarzom minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, dotychczas wykorzystanie środków programu Horyzont 2020 przez kraje środkowo-europejskie jest na poziomie 5-proc. Teraz, gdy Komisja Europejska przygotowuje program pracy na lata 2018-2020, państwa Grupy Wyszehradzkiej chcą się włączyć do programu, proponują 40 programów badawczych. Zdaniem ministrów pieniądze na innowacje i badania powinny być rozdzielone proporcjonalnie.

Programu Horyzont 2020 dotyczy m.in. bezpieczeństwa żywności, zrównoważonego rolnictwa i leśnictwa, badań mórz i wód śródlądowych, oraz biogospodarki.

Budżet programu Horyzont 2020 wynosi 80 mld euro.

W deklaracji ministrowie rolnictwa wnoszą do KE "o podjęcie pilnych działań zmierzających do silniejszego wykorzystania potencjału badawczego wszystkich krajów członkowskich w celu tworzenia funkcjonowania jednolitej Europejskiej Przestrzeni Badawczej (ERA)".

Podpisanie deklaracji odbyło się przy okazji spotkania ministrów rolnictwa Grupy Wyszehradzkiej oraz Rumunii, Słowenii i Bułgarii, które było poświęcone omówieniu przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej w kontekście przeglądu wieloletnich ram finansowych po 2020 r. Ministrowie zgodnie stwierdzili, że unijne finansowanie rolnictwa powinno być kontynuowane. Wskazywali, że WPR powinna realizować cele traktatowe i zapewniać równe warunki konkurencji. Opowiedzieli się za uproszczeniem WPR.

Według ministra rolnictwa Węgier Sandora Fazekasa istotne jest to, żeby unijne dotacje docierały do rolników, a nie były zabierane na inne cele, np. kryzys migracyjny.

Podczas spotkania rozmawiano również o potrzebie zwalczania afrykańskiego pomoru świń (ASF). Jak mówił rumuński minister Teodor Mihalcea, choć w jego kraju ASF nie ma, trzeba się przygotować do takiej ewentualności. Uczestnicy warszawskiego spotkania popierają starania Polski o dodatkowe wsparcie.

Podczas rozmów mówiono także o obrocie nieruchomościami. Zdaniem Jurgiela to państwo narodowe powinno decydować o zasadach sprzedaży ziemi biorąc po uwagę specyficzne warunki danego kraju. Dodał, że trzeba jednak uwzględnić rozwiązania, jakie są w innych państwach UE, np. w Niemczech, Danii, Holandii czy Francji. Chodzi o dokonanie analizy stanu prawnego w Europie i pokazanie na tym tle, że polskie przepisy nie są zbyt restrykcyjne.

Wagę tej tematyki podkreślali także inni ministrowie.

Ministrowie rolnictwa zajęli się też sprawą rynku cukru w związku z planowanym zniesieniem kwotowania jego produkcji w UE (od 1 października 2017 r.). Ich zdaniem KE wcześniej powinna przygotować się do tej zmiany, tak aby nie nastąpiło załamanie unijnego rynku, jak to miało miejsce, gdy zniesiono limitowanie produkcji mleka. Jurgiel jest zdania, że zniesienie kwot na cukier będzie błędem, tym bardziej przed planowanym podpisaniem umów UE m.in. z krajami Mercosur (kraje Ameryki Południowej), w których koszty produkcji cukru są znacznie niższe. "UE powinna przyjąć zasadę, że produkujemy tyle, ile jest spożywane" - dodał.

Mówiono także o rynku zbóż. Ministrowie dostrzegają zagrożenia z powodu napływu zboża na europejski rynek z innych krajów. Postulują też, o to by KE urealniła cenę interwencyjną skupu zbóż - tak by - jak zaznaczyła minister rolnictwa Słowacji Gabriela Matecna - odzwierciedlała ona koszty produkcji. Obecnie wynosi ona 101,3 euro za tonę (ok. 440 zł/t), czyli jest duża niższa od cen rynkowych (600-650 zł/t). Jak mówił Jurgiel, KE powinna zwiększyć kontrolę przywozu zbóż zwłaszcza z Ukrainy i Rosji.

Wszyscy ministrowie rolnictwa uznali, że środowe spotkanie w Warszawie było potrzebne. Zaznaczali też, ustalenia, co do Wspólnej Polityki Rolnej mogą mieć "wielką moc" i przełożyć się na konkretne rozwiązania w ramach KE. (PAP)