Po konsultacjach króla Hiszpanii z szefami partii ws. powołania nowego rządu, p.o. premiera Mariano Rajoy z Partii Ludowej (PP) zgodził się we wtorek na utworzenie rządu mniejszościowego. Krok ten prawdopodobnie zakończy trwający od prawie roku polityczny impas.

We wtorek Filip VI rozmowami z Rajoyem zakończył dwudniowe konsultacje z liderami hiszpańskich ugrupowań. "Ponownie poddam się głosowaniu nad wotum zaufania" - oświadczył lider PP po spotkaniu z królem.

Rajoy zapewnił, że jeśli jego rząd uzyska poparcie parlamentu, "będzie pracował nad tym, by rząd był stabilny i trwały". "Jestem w pełni świadomy trudności, jakie pociąga za sobą sprawowanie rządów mniejszościowych" - dodał.

Wcześniej tego dnia król rozmawiał również z Javierem Fernandezem, tymczasowym przywódcą Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). Fernandez poinformował, że w trakcie rozmowy z królem zapewnił monarchę, iż jego ugrupowanie podczas głosowania nad wotum zaufania dla gabinetu Rajoya wstrzyma się od głosu. Umożliwi to szefowi PP objęcie urzędu premiera na drugą kadencję i utworzenie rządu mniejszościowego.

Fernandez zapowiedział, że w pierwszym głosowaniu deputowani PSOE wypowiedzą się przeciwko rządowi Rajoya, jednak w drugim - wstrzymają się od głosu.

Wszystko wskazuje na to, że - o ile nie dojdzie do żadnego zwrotu i socjaliści rzeczywiście wstrzymają się od głosu - Rajoy otrzyma wotum zaufania deputowanych przy poparciu co najmniej 137 posłów swojej PP i 32 liberałów z Ciudadanos. W pierwszym głosowaniu wymagana jest większość bezwzględna, czyli 176 głosów, ale w drugim już tylko więcej głosów na tak niż na nie.

We wrześniu Rajoy - który od 10 miesięcy przewodzi tymczasowemu gabinetowi ministrów - poniósł fiasko podczas takiego głosowania: poparło go 170 deputowanych, podczas gdy 180 było przeciw, w tym socjaliści.

Przewodnicząca Kongresu Deputowanych, niższej izby parlamentu, Ana Pastor poinformowała, że pierwsze głosowanie - w którym Rajoy najprawdopodobniej nie uzyska wotum zaufania - odbędzie się w czwartek. Drugi raz w tej sprawie deputowani mają głosować w sobotę wieczorem.

Zimą 2015 roku, a także w przedterminowych wyborach z czerwca PP Rajoya zdobyła najwięcej mandatów, ale nie udało się jej wywalczyć takiego poparcia, dzięki któremu mogłaby samodzielnie utworzyć rząd. Gdyby do 31 października w Hiszpanii nie powstał rząd, kraj czekałyby trzecie wybory w ciągu roku.

Kampania PP przed ostatnimi wyborami opierała się na obietnicach stabilności gospodarczej, utrzymania wzrostu i tworzenia miejsc pracy po kilku latach kryzysu. Pierwszym z zadań Rajoya będzie wynegocjowanie budżetu w czasie, gdy Komisja Europejska wywiera presję na Hiszpanię, by w 2017 roku zredukowała deficyt do 3,1 proc. PKB.

Rajoy będzie musiał też stawić czoło wzrostowi napięć separatystycznych w Katalonii, której rząd prowadzi proces odłączania się od Hiszpanii.

Jednocześnie Fernandez po wtorkowych rozmowach z królem zapowiedział, że PSOE nie zagwarantuje stabilności rządu PP ani nie ma zamiaru poprzeć propozycji budżetowych tego rządu. Podkreślił, że socjaliści jedynie umożliwiają utworzenie rządu, ale nie udzielają poparcia Partii Ludowej. "Są obszary polityki, w których PP może liczyć na poparcie - te, gdzie nie potrzeba większości absolutnej, tylko zwykłej" - dodał.

Drugą kadencję Rajoya długo blokował były przywódca PSOE Pedro Sanchez. Był za to ostro krytykowany przez swych przeciwników w partii i 1 października zrzekł się funkcji przewodniczącego, w wyniku czego tymczasowym przywódcą ugrupowania został Fernandez. W niedzielnym głosowaniu w 250-osobowym komitecie federalnym, czyli parlamencie partyjnym, socjaliści postanowili, że będą tolerować mniejszościowy rząd przywódcy PP. Przed głosowaniem Fernandez podkreślał, że chodzi o to, by "wybrać mniejsze zło", i że słaby rząd konserwatywny jest lepszy niż nowe wybory w grudniu. Opinię tę podzieliło 139 członków komitetu, 96 było przeciw. (PAP)

ulb/ mc/