O swojej muzyce, jej tworzeniu, innych kompozytorach oraz powstającym nowym utworze poświęconym rewolucji węgierskiej 1956 r. mówił we wtorek na spotkaniu w Budapeszcie Krzysztof Penderecki.

Na spotkaniu, podczas którego wykonano na żywo kilka utworów Pendereckiego, wyznał on, że nie słucha twórczości innych kompozytorów współczesnych, a w jego domu panuje z reguły cisza.

Przyznał jednak, że mieli na niego wpływ niektórzy klasyczni mistrzowie. Pytany, czy nauczył się czegoś od Jana Sebastiana Bacha, odparł: „Prawie wszystkiego”. „Bez Beethovena chyba nie byłbym tym kompozytorem, którym jestem” – powiedział. Za bardzo ważnego dla siebie twórcę uznał też Belę Bartoka, którym był, jak mówi, zafascynowany.

Fryderyka Chopina nazwał zaś wspaniałym kompozytorem, od którego chyba niczego się nie nauczył. „To nie moja estetyka” – powiedział. Wolfgang Amadeusz Mozart, jak oznajmił, też nie jest w jego guście.

Penderecki mówił również, że inspiracją może być dla niego wszystko, np. śpiew ptaków i generalnie życie. Na sugestię z sali, że inspiracją mogą też być terminy, do wypełnienia których się zobowiązał, potwierdził, że tak jest. „Gdyby nie terminy, napisałbym może 20 proc. swojej muzyki” – zażartował.

Kompozytor oznajmił, że pracuje obecnie nad utworem poświęconym rewolucji węgierskiej 1956 r., który będzie zatytułowany „Hungaria 56. Requiem”.

„Już naszkicowałem ten utwór. Miał on być wykonany w tym roku, ale koncert został przeniesiony chyba na 2018 r.” – powiedział Penderecki PAP, dodając, że jeszcze nie napisał partytury.

Jak powiedział, największą inspiracją była dla niego w tym przypadku poezja. Utwór zbudował wokół tekstu „Dies Irae”.

„Tekst +Dies Irae+ jest cudowny. Nawiasem mówiąc, już cztery razy go używałem w swoim życiu w różnych innych utworach” – powiedział, podkreślając, że ogromną rolę odgrywa w utworze także „poezja wszystkich wielkich polskich poetów, którzy odważyli się w takich czasach trudnych, ryzykując wiele, pisać o rewolucji w Budapeszcie”. Wymienił przy tym m.in. nazwiska Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta.

Pytany podczas spotkania o swoje wspomnienia dotyczące rewolucji węgierskiej Penderecki powiedział, że w 1956 r. był studentem. „Z wielkim entuzjazmem słuchaliśmy wiadomości. I wielokrotnie chodziliśmy oddawać krew dla Budapesztu. Byliśmy dumni z tego, co się tam dzieje” – powiedział.

Penderecki był gościem honorowym tegorocznego festiwalu sztuk współczesnych CAFe Budapest, w którym Polska jest jednym z wątków przewodnich. Polski kompozytor dwa razy poprowadził koncerty swoich utworów: oratorium „Siedem bram Jerozolimy” oraz Sinfonietty per archi, 3. Symfonii i Koncertu na trąbkę, który napisał z myślą o węgierskim wirtuozie tego instrumentu Gaborze Boldoczkim.

Parlamenty obu krajów rok 2016 ustanowiły rokiem solidarności Polski i Węgier w związku z 60. rocznicą Poznańskiego Czerwca i węgierskiego powstania 1956 r.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)