Po debacie kandydatów na wiceprezydenta USA brytyjska prasa wybija zły styl Demokraty Tima Kaine'a. Zdaniem komentatorów występ Mike'a Pence'a powinien zaś być lekcją dla pretendenta Partii Republikańskiej do urzędu prezydenta, Donalda Trumpa.

Senator z Wirginii Kaine i gubernator Indiany Pence starli się w nocy z wtorku na środę czasu polskiego w Farmville w stanie Wirginia w swej pierwszej i jedynej w czasie kampanii debacie telewizyjnej. "Zdarzały się momenty, w których oglądanie szkolnego turnieju szachowego byłoby bardziej interesujące" - czytamy w komentarzu "Financial Timesa", zamieszczonym na stronie internetowej dziennika.

Publicysta "FT" podkreśla, że w odróżnieniu od swojego szefa Trumpa Pence "był opanowany, rzadko przerywał przeciwnikowi i nie chwytał przynęt" zarzuconych przez Kaine'a. "A wbrew oczekiwaniom to zazwyczaj spokojny" Kaine atakował - ocenia komentator.

"Za każdym razem, gdy Kaine przerywał - co zdarzało się często - Pence wypadał na bardziej opanowanego. Było to prawie lustrzanym odbiciem ról odgrywanych przez Trumpa i (jego przeciwniczkę w walce o fotel prezydenta Hillary) Clinton" - pisze "FT" i dodaje, że pod tym względem debatę przegrał senator z Wirginii.

Również "Guardian" krytykuje styl wystąpienia Demokraty. "Pence mógłby potknąć się w debacie, gdyby tylko Kaine pozwolił mu mówić" - brzmi tytuł komentarza.

Z kolei jeśli chodzi o fakty, to właśnie kandydat Demokratów wypadł lepiej - czytamy w "FT". Gdy Kaine przypominał kontrowersyjne wypowiedzi Trumpa, gubernator Indiany nie starał się ich bronić ani uzasadniać. "W niektórych przypadkach zwyczajnie ignorował cytowane wypowiedzi. W innych zaprzeczał", by kiedykolwiek padły.

Komentator "Guardiana" zauważa, że Kaine powinien był uwypuklić niespójności między cytowanymi poglądami Trumpa a Partią Republikańską, a wypadł na nerwowego i roztrzęsionego. "Pence nawet przeczył samemu sobie, mówiąc, że nigdy nie powiedział, iż (prezydent Rosji Władimir) Putin jest lepszym przywódcą niż (prezydent USA) Barack Obama" - czytamy w gazecie. "Na nieszczęście dla Demokratów - pisze komentator - wszystko to było kompletnie zagłuszone nietaktownym wtrącaniem się" Kaine'a.

W zamieszczonym w środę artykule publicysta "FT" zauważa, że "Pence zachowywał się prawie, jakby był kandydatem trzeciej partii: stanowczy wobec Rosji, zdecydowanie prochrześcijański i przerażony na samą myśl, że w swojej kampanii mógłby mówić krytycznie o mniejszościach etnicznych. Innymi słowy był to doskonały plan gry" dla kandydata Partii Republikańskiej w kontekście najbliższej debaty.

"Po swoim najgorszym tygodniu kampanii Trump nie ma innego wyjścia jak zmiana taktyki - pisze "FT". - Mógłby nauczyć się od Pence'a, jak wypaść na sympatyczną osobę, która ma kontrolę nad tym, co mówi. W końcu pomimo tego, co już powiedział i zrobił, Trumpowi do Clinton nadal brakuje jedynie 6 punktów procentowych".

W podsumowaniu komentator "Guardiana" zauważył, że prawie 40 proc. przepytanych w związku z debatą Amerykanów nie potrafiło wymienić żadnego z nazwisk kandydatów na wiceprezydenta. "Jest mało prawdopodobne, by statystyki te poprawiły się po wtorkowym przedstawieniu" - konkluduje publicysta. (PAP)