Dowodzona przez Arabię Saudyjską koalicja zaprzeczyła w niedzielę, by stała za bombardowaniem szkoły na północy Jemenu, w którym dzień wcześniej zginęło 10 dzieci. Jak poinformowała koalicja, celem ataku był obóz szkoleniowy kontrolowany przez rebeliantów.

Organizacja Lekarze bez Granic potwierdziła w niedzielę, że w ataku na szkołę koraniczną w prowincji Sada, kontrolowanej przez szyickich rebeliantów z ruchu Huti, życie straciło 10 dzieci, a prawie 30 odniosło obrażenia. Wszystkie miały mniej niż 15 lat.

O bombardowaniach poinformował również UNICEF, który zaapelował do walczących stron o oszczędzenie cywilów.

Jednak międzynarodowa koalicja arabska twierdzi, że celem jej ataku był ośrodek szkoleniowy, w którym rebelianci szkolą dzieci-żołnierzy. Saudyjski generał Ahmed al-Assiri powiedział, że rebelianci "wykorzystują dzieci jako rekrutów", i zaprzeczył, by "celem koalicji była szkoła".

Według niego w bombardowaniu zginął dowódca obozu szkoleniowego i pewna liczba rebeliantów Huti. "Nasze pytanie jest następujące: co robią tam dzieci" - powiedział saudyjski generał, który oskarżył Huti o "wykorzystywanie dzieci jako zwiadowców, straż, posłańców i bojowników".

Wspierani przez Iran Huti w 2014 roku wystąpili przeciwko prezydentowi Abd ar-Rabowi Mansurowi Al-Hadiemu. Sprzymierzeni z byłym szefem państwa, zmuszonym do ustąpienia w następstwie ludowej rewolucji z 2011 roku Alim Abd Allahem Salahem, Huti zajęli znaczne obszary Jemenu, w tym stolicę Sanę. W marcu 2015 roku, gdy Huti zmusili rząd Hadiego do ucieczki z kraju do Arabii Saudyjskiej, Rijad stanął na czele arabskiej koalicji walczącej z rebeliantami.

W wyniku działań wojennych zginęło ponad 6,4 tys. ludzi, a 30 tys. odniosło obrażenia. Wśród ofiar jest wielu cywilów.(PAP)