Udział armii w ochronie Światowych Dni Młodzieży nie jest niczym niezwykłym. W Europie wojsko coraz częściej pomaga policji.
20 lipca francuskie Zgromadzenie Narodowe po raz czwarty przedłużyło stan wyjątkowy obowiązujący od listopadowych zamachów w Paryżu. Teraz ma on potrwać do początku 2017 r. Funkcjonowanie w ramach stanu wyjątkowego daje dodatkowe uprawnienia służbom (m.in. możliwość stosowania aresztu domowego bez zgody sądu, a jedynie na polecenie ministra spraw wewnętrznych, czy możliwość odmowy organizacji zgromadzeń publicznych). Pozwala także – w ramach operacji Sentinelle – na wysłanie wojskowych patroli na ulice miast, co dotyczy głównie aglomeracji paryskiej.
Tylu wojskowych (około 10 tys.) na ulicach nad Sekwaną nie widziano od zakończenia II wojny światowej. – Jesteśmy zaangażowani w konflikt, wojnę, w której walczymy z terrorystami. Nie jesteśmy tu tylko po to, by nas było widać – mówił rzecznik prasowy tej operacji pułkownik Benoît Brulon w rozmowie z brytyjskim „The Guardian”. To obecnie największa akcja militarna, którą prowadzi Francja. A zaangażowana jest także w Mali, Syrii czy Libii.
Podobnie sytuacja wygląda w Belgii, gdzie żołnierze strzegą lotniska w Brukseli, na którym w marcu terroryści islamscy podłożyli bomby.
Podczas właśnie zakończonych Światowych Dni Młodzieży o bezpieczeństwo pielgrzymów (oprócz wielu innych służb) dbali także żołnierze – zaangażowanych przy ŚDM było ok. 5 tys. Na czas od 24 lipca do 1 sierpnia Żandarmeria Wojskowa zyskała część uprawnień opisanych w art. 15 i 16 ustawy o policji. Chodzi m.in. o możliwość legitymowania, zatrzymywania, pobierania odcisków palców czy użycia środków przymusu bezpośredniego.
Za naszą zachodnią granicą, w czasie niedawnego ataku niezrównoważonego nastolatka w galerii handlowej w Monachium, w stan gotowości postawiono okoliczną jednostkę żandarmerii wojskowej. W opublikowanej kilka tygodni temu białej księdze bezpieczeństwa Niemiec uznano, że poważny atak terrorystyczny pozwala na wykorzystanie żołnierzy do pomocy policji. Jesienią mają się odbyć ćwiczenia, podczas których ma zostać sprawdzona koordynacja między jednostkami policji i niemieckiej ŻW.
– W Polsce ustawa o policji przewiduje, że ŻW wspiera policję w działaniach ochronnych i prewencyjnych. To działa od lat i nie budzi kontrowersji. O ile żandarmi mogą pomóc w zabezpieczeniu takich imprez jak ŚDM, o tyle regularne wojsko jest szkolone do czegoś innego i w takich przypadkach mało przydatne – wyjaśnia Dariusz Deptała, emerytowany policjant pracujący m.in. w Centralnym Biurze Śledczym i koordynujący współpracę różnych służb w Centrum Antyterrorystycznym. Jego zdaniem choć nowa ustawa antyterrorystyczna pozwala na szersze wykorzystywanie żołnierzy niż dotąd, jest to bezprzedmiotowe. – Powinniśmy stawiać na rozpoznanie i szukanie informacji, a nie wysyłać na ulice ludzi przygotowanych do innych zadań – dodaje ekspert i przypomina, że swego czasu brytyjski Scotland Yard w przypadku zatrzymywania najgroźniejszych przestępców korzystał z pomocy komandosów SAS. Przestał, bo żołnierze strzelali po to, żeby zabić, a rolą policji jest unieszkodliwienie przestępcy, a nie jego zabicie.
W podobnym tonie wypowiada się gen. Waldemar Skrzypczak. – Czy policja francuska jest w stanie być wszędzie tam, gdzie powinna? Nie. Tam zagrożenie terroryzmem jest największe w Europie. Czy ta mobilizacja wojska coś zmieni? Nie sądzę, potrzeby są większe. A wojsko przestaje wypełniać swoje misje zasadnicze – czyli szkolić się na tzw. wojnę tradycyjną – mówi były dowódca wojsk lądowych. – Jeśli angażuje się w kraju, to ma mniejsze możliwości działania poza granicami. Ci żołnierze są przeciążeni zadaniami i stają się wojskiem policyjnym – dodaje wojskowy. W Polsce zagrożenie jest znacznie mniejsze niż np. we Francji, więc nawet nie powinniśmy się zastanawiać nad takimi środkami.

Kiedy można użyć armii

Ustawa o działaniach antyterrorystycznych z 10 czerwca 2016 r. określa, w jakich przypadkach związanych z zagrożeniem terrorem (nie ma tu mowy np. o zagrożeniu powodziowym) państwo może skorzystać z pomocy wojska. Zgodnie z art. 22 „w przypadku wprowadzenia trzeciego lub czwartego stopnia alarmowego w trybie art. 16 ust. 1, jeżeli użycie oddziałów i pododdziałów policji okaże się niewystarczające lub może okazać się niewystarczające, do pomocy oddziałom i pododdziałom policji mogą być użyte oddziały i pododdziały sił zbrojnych”.

Oczywiście ma się to odbywać „stosownie do ich przygotowania specjalistycznego, posiadanego sprzętu i uzbrojenia oraz zaistniałych potrzeb”. Warto tu przypomnieć, że w czasie Światowych Dni Młodzieży obowiązywał pierwszy stopień alarmowy (Alfa), a zasada jest taka, że stopnie można wprowadzać w przypadku „zagrożenia wystąpieniem zdarzenia o charakterze terrorystycznym albo w przypadku wystąpienia takiego zdarzenia”.

Decyzję o użyciu wojska wydaje w takim wypadku minister obrony narodowej na wniosek ministra właściwego do spraw wewnętrznych określający zakres i formę pomocy. Co ciekawe, dopiero minister obrony informuje o tym prezydenta i premiera. To także od decyzji Antoniego Macierewicza i jego następców zależy skład oddziałów i pododdziałów, które mają być użyte do pomocy, ich zadania i liczebność oraz obszar, na jakim będą wykonywały zadania, oraz ich czas trwania.

Oddziały i pododdziały Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej użyte do pomocy oddziałom lub pododdziałom policji mogą wykorzystać środki przymusu bezpośredniego i broń palną na zasadach przewidzianych dla żołnierzy żandarmerii wojskowej. Odrębne regulacje są przewidziane dla wojsk specjalnych oddelegowanych do działań kontrterrorystycznych (chodzi m.in. o zasady użycia broni). Jeśli działania wojska są podejmowane na obszarze jednego województwa, organem koordynującym jest właściwy miejscowo komendant wojewódzki policji. Jeśli obejmują więcej niż jedno województwo, koordynuje je komendant główny policji.

Tak jak wspomniano wyżej, powyższe przepisy nie dotyczą takich sytuacji jak klęski żywiołowe. Tu zmian nie było i wojsko może w takich sytuacjach pomagać na wniosek wojewody, ale jest oczywiście formacją pomocniczą w stosunku do straży pożarnej i policji. „Plan zarządzania kryzysowego Ministerstwa Obrony Narodowej” przewiduje, że Wojsko Polskie do działań kryzysowych może oddelegować ok. 10 tys. żołnierzy i 2,5 tys. różnego rodzaju maszyn i pojazdów, jak ciężarówki, amfibie, dźwigi czy koparki.