Programy pomocowe miały zakończyć się sukcesem, a wprowadzone przez rządy oszczędności i reformy służyć gospodarkom. Miały
Po wybuchu kryzysu finansowego w USA w 2007 r. inwestorzy z niechęcią spoglądali na obligacje krajów południa Europy. Ich długi publiczne spuchły dzięki świetnym warunkom pożyczania pieniędzy przez państwa tworzące strefę euro.
Największe obawy dotyczyły Grecji. Pod koniec 2009 r. minister finansów tego kraju Filippos Sachinidis ogłosił, że dług publiczny osiągnął poziom niebezpieczny dla wypłacalności państwa. Ale nawet wtedy świadomość nadchodzących problemów wśród europejskich polityków była znikoma. Podczas odbywającego się w tym czasie szczytu w Brukseli premier Szwecji Fredrik Reinfeldt nazwał zadłużenie Grecji „wewnętrznym problemem” Aten. Zaś grecki premier Jorgos Papandreu obiecał, że Europa nie będzie musiała się zrzucać na ratowanie jego kraju.
Kiedy na początku 2010 r. greccy statystycy ujawnili, że deficyt budżetowy w poprzednim roku wyniósł 12,9 proc. PKB – znacznie więcej niż głosiły oficjalne deklaracje (ostatecznie stanęło na 13,6 proc.) – wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Grecji nikt nie chciał pożyczać pieniędzy. Jeśli już, to na bardzo wysoki procent. Państwo stanęło na krawędzi bankructwa. Gdyby do niego doszło, Ateny prawdopodobnie opuściłyby strefę euro. Co z kolei wstrząsnęłoby sytuacją w innych krajach i stabilnością unijnej waluty.
W maju 2010 r. kraje strefy euro porozumiały się w sprawie pakietu pomocowego o wartości 110 mld euro, w zamian za niezbędne reformy. To był jednak dopiero początek problemów. Szybko okazało się, że kłopoty mają irlandzkie banki (poniosły straty w wyniku pęknięcia bańki na tamtejszym rynku nieruchomości). O ile Wielka Brytania, postawiona dwa lata wcześniej przed perspektywą ratowania własnych banków, mogła sobie pozwolić na samodzielne sfinansowanie takiej operacji, o tyle niewielkiej gospodarki nie było stać na podobny gest.
W listopadzie UE i MFW opracowały pakiet pomocowy dla Irlandii o wartości 85 mld euro, który miał ustabilizować system finansowy na wyspie.
Dwa programy pomocowe w ciągu jednego roku wywołały nerwowość wśród inwestorów. Pojawiły się plotki, że następnym kandydatem będzie Portugalia. Tym bardziej że kraje strefy euro zaczęły pracować nad stałym mechanizmem pomocowym (Europejski Mechanizm Stabilności). Kłopotom Lizbony zaprzeczali pod koniec 2010 r. wszyscy: i premier kraju Jose Socrates, i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, a nawet niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Niemniej w pierwszych miesiącach 2011 r. stało się jasne, że Portugalia stoi na krawędzi bankructwa. W maju kraj otrzymał pakiet pomocowy o wartości 78 mld euro. Jakby tego było mało, trzy miesiące później trojka (MFW, Komisja Europejska i EBC) porozumiała się w sprawie drugiego bailoutu Grecji (tym razem o wartości 109 mld euro).
Niepokój inwestorów odnośnie nazbyt zadłużonych krajów strefy euro wymusił cięcia budżetowe w Hiszpanii i we Włoszech. Najbardziej nerwowa sytuacja zapanowała w Rzymie. Włochy były zbyt duże na bailout. Olbrzymi był również ich dług publiczny. W 2012 r. o pomoc poprosiła Hiszpania. W kryzysie znalazły się jej banki dotknięte pęknięciem bańki na rynku nieruchomości. Madryt otrzymał pakiet pomocowy o wartości 100 mld euro.
Równocześnie opieszale prowadzono reformy we Włoszech. W 2013 r. finansowy wirus dotarł na Cypr, skąd nastąpiła ucieczka kapitału. Zmęczeni walką z kryzysem politycy europejscy tym razem postawili twarde warunki: udzielą 13 mld euro pomocy, jeśli część strat poniosą prywatni inwestorzy. W efekcie upadł największy cypryjski bank, Laiki.
Przez pewien czas wydawało się, że programy pomocowe zakończyły się umiarkowanym sukcesem, a wprowadzone przez rządy ratowanych państw oszczędności i reformy służą ich gospodarkom. W grudniu 2013 r. z programu pomocowego wyszła Irlandia, w styczniu 2014 r. – Hiszpania, a Portugalia w maju tego roku. Wskaźniki PKB drgnęły, ruszył eksport, Grecji pomogły rekordowe wyniki branży turystycznej.
Po kryzysie zadłużenia strefa euro wpadła w kolejny kryzys, tym razem kryzys wzrostu, który trwa do dzisiaj. Aby temu przeciwdziałać, Europejski Bank Centralny najpierw ogłosił program skupowania obligacji rządowych, a w 2015 r. sięgnął po luzowanie ilościowe. W połowie tego roku uchwalono trzeci pakiet ratunkowy dla Grecji o wartości 86 mld euro. ©?