Radni PO w Gdańsku wezwali w poniedziałek lokalnych liderów PiS do reakcji ws. radnej tej partii Anny Kołakowskiej, która napisała o poseł PO Agnieszce Pomasce: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso". Szef pomorskiego PiS Janusz Śniadek przyznał, że jest zgorszony tymi słowami.

Sprawa dotyczy wpisu Kołakowskiej, która na jednym z portali społecznościowych skomentowała zdjęcie posłanki Pomaski, drącej kartkę z treścią uchwały ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. Podczas piątkowej debaty sejmowej Pomaska oceniła, że dokument ten jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. "Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób" - powiedziała, drąc kartkę z treścią uchwały.

"Pani radna nie działa w próżni, działa w klubie Prawa i Sprawiedliwości. Bardzo znamienne jest to, że jej koledzy partyjni w żaden sposób nie udzielają odpowiedzi na to, co ona wyczynia" - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej wiceprzewodniczący klubu radnych PO w Radzie Miasta Gdańska Piotr Borawski.

Jak podkreślił, w związku z tą sytuacją klub radnych zaapelował "do posła Janusza Śniadka, szefa PiS na Pomorzu o zajęcie stanowczego stanowiska dotyczącego działań swojej partyjnej koleżanki".

"Apelujemy też do szefa klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska Grzegorza Strzelczyka także o zajęcie stanowiska i stwierdzenie, czy działania, słowa, wszystko co robi radna Kołakowska jest tożsame ze stanowiskiem Prawa i Sprawiedliwości - czy popierają jej działania, czy też się od nich odżegnują" - mówił Borawski.

Jego zdaniem w "normalnej cywilizowanej partii taka pani już po kilku godzinach powinna przestać być jej członkiem", "nie powinna być w klubie PiS i powinna być na marginesie polityki, a po skończeniu kadencji nigdy więcej wybrana do samorządu".

"To nie jest pierwszy wybryk tej radnej. Takimi hasłami nawołuje innych nie tylko do nienawiści, ale również do podjęcia działań, przemocy fizycznej. Jeśli osoba publiczna namawia innych, by zrobić krzywdę innym osobom, to naprawdę robi się w Polsce niebezpiecznie" - oceniła wiceprzewodnicząca Rady Miasta Gdańska Agnieszka Owczarczak.

Poseł i przewodniczący PiS w Pomorskiem Janusz Śniadek pytany przez PAP o internetowy wpis radnej Kołakowskiej, powiedział, że jest to "przejaw coraz liczniej obecnych w przestrzeni publicznej bardzo gorszących wystąpień". "Jestem zgorszony słowami pani radnej niemniej jak wieloma wypowiedziami polityków Platformy Obywatelskiej, z panem Niesiołowskim na czele" - ocenił.

"Byłem też bardzo zgorszony wystąpieniem pani posłanki i darciem na trybunie sejmowej dokumentu, w którym cytowane są słowa konstytucji i mowa jest o patriotyzmie i suwerenności - i odebrałem to jako rozpaczliwe próby zwracania uwagi na siebie przez topniejącą Platformę Obywatelską. Nie zmienia to faktu, że słowa pani radnej przyjmuję z dużą przykrością" - przyznał.

Zadeklarował, że będzie prowadził rozmowy w swoim środowisku politycznym i namawiał do tego, żeby "nie naśladować złych obyczajów zarażających niczym gangrena całe środowisko polityczne".

"Moim wpisem nawiązałam do sytuacji z czasów okupacji, gdy kobiety, które publicznie występowały przeciwko państwu polskiemu i obnosiły się z kolaboracją z okupantem, były w taki sposób traktowane. Oczywiście nie można tego odbierać jako nawoływanie do ogolenia głowy pani Pomasce. Natomiast jest to wyraźne wskazanie, że jest to zachowanie, które można w taki sposób oceniać, jak oceniali to ludzie, którzy walczyli o wolną Polskę w czasie okupacji" - powiedziała PAP Kołakowska.

Podkreśliła, że dzisiaj też powtórzyłaby taki wpis. "Ja rzeczywiście, nazywając posłankę Pomaskę: +to coś+, wyrażam się o niej z lekceważeniem. Ale nie mam powodu wyrażać się z szacunkiem do osoby, której przeszkadza suwerenność państwa polskiego i która publicznie opluwa tę suwerenność" - wyjaśniła.

Urodzona w 1964 r. Anna Kołakowska ma wykształcenie wyższe pedagogiczne, pracuje jako nauczyciel historii w jednej ze szkół podstawowych w Gdańsku. Zasiada w Radzie Miasta od 2014 r.

Podczas konferencji prasowej radni PO trzymali w rękach zdjęcia z soboty z centrum Gdańska, gdzie doszło do starć między policją a kontrmanifestującymi przeciwko Trójmiejskiemu Marszowi Równości. Przewodnicząca klubu radnych PO w RMG Aleksandra Dulkiewicz zarzuciła Kołakowskiej, że brała udział w nielegalnej manifestacji i "w bójce z policją". "Pani radna wraz z rodziną nie brała udziału w manifestacji, tylko atakowała policję" - oceniła.

W sobotę po południu w Gdańsku policja skierowała na alternatywną trasę Trójmiejski Marsz Równości. Doszło do kilku starć między policją a grupami działaczy środowisk narodowych demonstrującymi. Na funkcjonariuszy, wyposażonych w kaski i tarcze, poleciały m.in. kamienie i butelki. Zatrzymano pięć osób, w tym 19-letnią Marię Kołakowską, córkę radnej.

Jak ocenił w poniedziałek w TVN24 szef MSWiA Mariusz Błaszczak, sobotnia interwencja policji w Gdańsku, w związku z Marszem Równości i protestami środowisk narodowych, była nieakceptowalna, policja pokazała, że jest silna wobec słabych. KGP zapowiada zbadanie sprawy.(PAP)