Sąd Rejonowy w Suwałkach (Podlaskie) uwzględnił wniosek policji i powołał biegłego do przeprowadzenia badań lekarskich jednej z trzech osób obwinionych o zakłócenie w marcu otwarcia wystawy poświęconej generałowi Władysławowi Andersowi.

Chodzi o incydent w Archiwum Państwowym w Suwałkach, który miał miejsce 4 marca - ostatniego dnia kampanii wyborczej w wyborach uzupełniających do Senatu w okręgu obejmującym część województwa podlaskiego.

Kandydatka PiS Anna Maria Anders, która ostatecznie mandat zdobyła, uczestniczyła wtedy w Suwałkach w otwarciu wystawy "Armia Skazańców" poświęconej jej ojcu - generałowi Andersowi. Wraz z nią byli tam m.in. szefowie MSWiA - minister Mariusz Błaszczak i wiceminister Jarosław Zieliński.

Otwarcie ekspozycji zostało zakłócone przez grupę osób, które protestowały przeciwko prowadzeniu kampanii wyborczej w takim miejscu. Były to osoby starsze, część z nich miała znaczki Komitetu Obrony Demokracji (KOD).

Badająca sprawę suwalska policja uznała, że trzy osoby swoim zachowaniem w tamtejszym Archiwum Państwowym naruszyły przepisy kodeksu wykroczeń, mówiące o naruszeniu porządku w miejscu publicznym "krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem". Grozi za to kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.

Okazało się, że kierując do sądu wnioski o ukaranie osób obwinionych, policja zawnioskowała też o to, by wcześniej sąd powołał biegłego lekarza do zbadania stanu zdrowia jednej z tych osób.

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach Marcin Walczuk powiedział we wtorek PAP, iż wniosek został uwzględniony. "Akta sprawy uprawdopodobniają ten wniosek" - dodał sędzia. Powołując się na tajemnicę lekarską nie podał jednak, o biegłych jakiej specjalności lekarskiej chodzi.

Na przygotowanie opinii specjaliści mają miesiąc. Dopiero gdy trafi ona do sądu, podjęta zostanie decyzja o terminie rozpoznania policyjnych wniosków o ukaranie.

Sędzia Walczuk dodał, że sama policja nie mogła wcześniej takich biegłych powołać, w postępowaniu o wykroczenia możliwe to jest dopiero na mocy decyzji sądu.

Kilka dni po incydencie wiceminister Zieliński, oceniając wydarzenia z otwarcia wystawy w Suwałkach, mówił w Sejmie dziennikarzom, że doszło tam do naruszenia prawa, a akcja była zorganizowana.

Już w dniu incydentu w przesłanym PAP oświadczeniu zarząd KOD zaprotestował "przeciwko przypisywaniu ruchowi niezamierzonych intencji". Zapewnił, że KOD "ma ogromny szacunek dla pamięci o Generale Władysławie", a protest dotyczył sprzeciwu wobec "wykorzystywania państwowych środków w kampanii wyborczej kandydatki PiS w wyborach uzupełniających do Senatu". (PAP)