Podejrzany przedmiot, którego kontrolowaną eksplozję przeprowadzono w niedzielę na stadionie Manchesteru United, był "niewiarygodnie podobny do ładunku wybuchowego", ale niekoniecznie stwarzał realne zagrożenie - poinformowała brytyjska policja.

Trwa przeszukiwanie Old Trafford, na którym o godzinie 16 miał się rozpocząć mecz ostatniej kolejki piłkarskiej ekstraklasy pomiędzy "Czerwonymi Diabłami" a AFC Bournemouth. Spotkanie zostało przełożone, na razie nie wiadomo na kiedy.

Według mediów przedmiot znalazł w toalecie jeden z kibiców. Z kolei władze klubu twierdzą, że natknął się na niego ochroniarz pracujący na stadionie. Według nieoficjalnych informacji przedmiot składał się z telefonu podłączonego rurką do niewielkiego pudełka, z którego wystawały przewody.

Już pół godziny przed pierwszym gwizdkiem nadawano komunikaty, aby fani opuścili dwie trybuny. Początkowo mecz miał być tylko opóźniony, jednak po rozmowie władz obu klubów postanowiono go odwołać. Takie rozwiązanie zaleciła policja.

Telewizja BBC pokazała obrazki, jak ochroniarze wyprowadzają kibiców ze stadionu. Wszystko odbywało się spokojnie i nie było objaw paniki. Także piłkarze zostali poproszeni o jak najszybsze opuszczenie obszaru obiektu.

Manchester United, po remisie lokalnego rywala - City ze Swansea 1:1, stracił szanse na czwartą pozycję w tabeli, uprawniającą do gry w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. (PAP)