Tak jak liczyli przywódcy partyzantów z Darfuru, z rezultatów kwietniowego referendum wynika, że mieszkańcy tego sudańskiego regionu, w którym od kilkunastu lat toczy się wojna, sprzeciwili się jego zjednoczeniu i zdecydowali, by wszystko pozostawić bez zmian.

Przedmiotem plebiscytu zarządzonego przez Chartum było czy dawny sułtanat Darfur ma być jak dotąd podzielony na pięć odrębnych stanów czy też ponownie zostać zjednoczony i otrzymać autonomię.

Obietnica referendum w tej sprawie została zapisana jako jedno z postanowień układu pokojowego, jaki rządzący z Chartumu zawarli przed pięcioma laty z niektórymi z darfurskich partii partyzanckich, które w 2003 r. podniosły zbrojne powstanie przeciwko władzom Sudanu.

Rebelię wywołały afrykańskie, wyznające islam, ludy Zaghawa, Masalit i Fur, uskarżające się na dyskryminację ze stronnych rządzących w Chartumie Arabów. Inspiracją dla Darfurczyków stały się wojenne sukcesy, jakie w toczonej od lat 50. wojnie z Chartumem zaczęły odnosić zbuntowane, afrykańskie ludy z sudańskiego Południa (w 2005 r. pod naciskiem Zachodu Chartum podpisał z Południem rozejm i zgodził się na niepodległościowe referendum, w wyniku którego w 2011 r. Południowy Sudan dokonał oficjalnej secesji i stał się niezależnym państwem).

Pogodzony z utratą Południa, Chartum nie zamierzał jednak iść na ustępstwa wobec kolejnych buntowników i ryzykować kolejnego rozpadu największego do niedawna kraju Afryki. Sudański rząd do walki z partyzantami z Darfuru posłał regularne wojsko, a także „dżandżawidów”, sprzymierzone z władzami zbrojne milicje darfurskich Arabów, rywalizujących od lat z Zaghawami, Furami i Masalitami o pastwiska, wodopoje, pola uprawne. Darfurskie powstanie przerodziło się w brutalną wojnę, w której wszystkie strony, a zwłaszcza rządowa, stosowały taktykę spalonej ziemi i etnicznych czystek. Według zachodnich szacunków w wyniku trwającej wciąż darfurskiej wojny, w 6-milionowym Darfurze zginęło ponad ćwierć miliona ludzi, a ponad 2 mln stało się uchodźcami.

Narzucony przez Chartum podział administracyjny Darfuru był jednym z powodów zbrojnego powstania. Aby osłabić polityczne znaczenie Furów, najliczniejszego z tamtejszych ludów i władców dawnego sułtanatu, rządzący z Chartumu już w połowie lat 90. podzieliły go na trzy odrębne stany. W 2012 r. kontynuując politykę rozdrabniania buntowników, sudański rząd z trzech darfurskich stanów wykroił kolejne dwa.

Rozpisując w kwietniu plebiscyt w Darfurze, Chartum przedstawiał to jako swoje wielkie ustępstwo, dowód swojej koncyliacyjności i chęci pokojowego zakończenia wojny. Do bojkotu referendum wezwali za to ci, którzy się go początkowo domagali – przywódcy największych partyzanckich partii: Wyzwoleńczej Armii Sudanu oraz Ruchu Równość i Sprawiedliwość. To oni w 2003 r. wywołali darfurskie powstanie i od lat oskarżają Chartum, że dążąc do osłabienia powstańczego obozu, prowokacjami i intrygami wznieca w nim kolejne podziały i secesje, a potem zawiera z buntownikami oddzielne rozejmy. Wyzwoleńcza Armia oraz Równość i Sprawiedliwość twierdzą, że plebiscyt jest tylko kolejną sztuczką Chartumu, by osłabić Darfurczyków.

Referendum było tylko jednym z żądań partyzantów, którzy domagali się, by przed głosowaniem sudańskie wojsko i wspierające go milicje zostały wycofane z Darfuru, za to do swoich wiosek mogli wrócić uchodźcy, a referendum poprzedziły rozmowy o autonomii dla Darfuru. Żaden z tych warunków nie został spełniony.

Partyzanci uważają, że Chartum celowo postanowił przeprowadzić referendum w warunkach wojennych, by tym łatwiej zastraszyć Darfurczyków i łatwiej sfałszować wyniki głosowania, tak by wynikało z nich, iż Darfurczycy nie życzą sobie zjednoczenia dawnego sułtanatu, ale wolą utrzymać istniejące dziś pięć darfurskich stanów. Darfurskie rozdrobnienie ułatwia zadanie sudańskim władzom, bo zjednoczony sułtanat, położony na zachodnim pograniczu i zajmujący terytorium podobne do Południowego Sudanu mógłby spróbować pójść w jego ślady i po otrzymaniu autonomii, zażądać niepodległości.

Ogłoszone w niedzielę wyniki plebiscytu potwierdziły najgorsze obawy partyzantów z Darfuru. W Chartumie obwieszczono, że z ponad 3,2 mln ludzi, którzy poszło głosować w referendum (w referendum nie wzięło udziału ponad 2 mln uchodźców), 3,1 mln opowiedziało się za zachowaniem obowiązującego podziału Darfuru na pięć odrębnych stanów i przeciwko wskrzeszeniu sułtanatu.

„Takie referendum nie tylko nie rozwiązuje darfurskiego konfliktu, ale jeszcze bardziej go komplikuje – oświadczył rzecznik Równości i Sprawiedliwości Jibril Bilal. – Po staremu domagamy się zjednoczenia Darfuru”.

Wojciech Jagielski (PAP)