"Ten budżet w rdzeniu swoim opiera się na dokumencie, na stanie finansów, który zastaliśmy. To chyba nikogo nie dziwi. W pełni autorski budżet PiS będzie budżetem przedstawionym na jesieni tego roku i on w pełni będzie mógł realizować nasze priorytety" - poinformował szef resortu finansów.

Szałamacha podkreślił, że czas od sformowania rządu w połowie listopada nie pozwolił na "przeorientowanie całkowicie państwa".

Według Szałamachy budżet na 2016 r. jest realistyczny. "Skonstruowaliśmy budżet tak, żeby zrealizować nasz podstawowy priorytetowy program prorodzinny, a jednocześnie zachować to, co jest wartością, czyli budżet bezpieczny z punktu widzenia finansów publicznych" - podkreślił.

Przypomniał, że podczas pierwszego czytania projektu budżetu założył się z posłem Sławomirem Neumannem z PO, "co do podstawowych kryteriów". "Jestem przekonany (...) zarówno w wymiarze kwotowym, jak i procentowym założony deficyt 2,8 proc. PKB jak i 54 mld zł nie zostanie przekroczony" - zadeklarował Szałamacha.

"Dochody budżetowe zostaną w pełni zrealizowane i Polska wejdzie suchą nogą w rok 2017. Zgadzamy się także (...), że zasadnicze wyzwanie, jakim jest odbudowa dochodów podatkowych państwa polskiego jeszcze jest przed nami i my tego dokonamy" - obiecał.

Szałamacha zapowiedział, że w listopadzie tego roku Neumann "będzie wiedział, jakie są konsekwencje jego nieroztropnego języka".

Naumann, odnosząc się do wypowiedzi szefa MF, wyjaśnił, że jego zakład honorowy z Szałamachą dotyczył dochodów podatkowych, które - według niego - resort finansów przeszacował. "Za kilkanaście miesięcy rzeczywiście będzie można to ocenić" - powiedział.

Zarzucił rządowi, że rujnuje wiarygodność gospodarczą i prawną Polski oraz wiarygodność, jako państwa. Dodał, że kolejne dwie agencje ostrzegają, że rating Polski może być obniżony z powodu ryzyka przekroczenia deficytu. "Wy nie rozumiecie gospodarki. Szkoda, że pan minister tego nie rozumie" - podsumował Neumann.

Do sprawy obniżenia ratingu Polski przez agencję S&P nawiązał też Szałamacha. Jak powiedział, uznała ona, że nie podoba jej się polska polityka.

Według niego nasze państwo ponosi obecnie koszt "intrygi" z lata ubiegłego roku, kiedy Sejm wybrał pięciu sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. "To państwo stworzyliście tę sytuację" - mówił do posłów PO. Jego zdaniem politycznym beneficjentem tej "intrygi" jest Nowoczesna.