Cząstkowe wyniki wyborów w Birmie będą podawane od 9 rano (czasu miejscowego). Informując o tym, komisja wyborcza dodała, że całościowe wyniki zostaną ogłoszone do 15 listopada. Dzisiejsze wybory parlamentarne mogą się stać punktem zwrotnym dla tego kraju. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat władze dopuściły do udziału w wyborach partie opozycyjne i zezwoliły na prowadzenie kampanii wyborczej.

W Birmie nie publikowano przedwyborczych sondaży, ale większość analityków uważa, że zwycięstwo odniesie Narodowa Liga na Rzecz Demokracji, opozycyjna partia kierowana przez laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi.

Niepokój znacznej części społeczeństwa budził nie tyle przebieg wyborów, ale to czy ich wyniki zostaną uznane przez armię oraz cywilno - wojskowe władze kraju. Co prawda prezydent deklarował przed wyborami, że ich rezultat zostanie uszanowany przez rządzących, ale niepokój w społeczeństwie pozostał. "Mam nadzieję, że uszanują wyniki, w przeciwnym razie w kraju będzie niespokojnie" - mówiła jedna z głosujących. Inny wyborca jednak uspokajał: "Myślę, że nawet armia zaczyna rozumieć wolę i potrzeby ludności".

Obserwatorzy monitorujący wybory informowali, iż przebiegały bez większych incydentów, ale zdarzały się przypadki nieumieszczenia nazwisk wyborców w spisach, co uniemożliwiło im oddanie głosów. Dotyczyło to szczególnie obszarów zamieszkanych przez mniejszości etniczne oraz muzułmanów.