Długie kolejki wyborców gromadzą się od wczesnego ranka przed lokalami wyborczymi w Birmie. Rozpoczęły się tam oczekiwane przez społeczeństwo wybory, w których uczestniczy najpotężniejsza partia opozycyjna w tym kraju - Narodowa Liga na Rzecz Demokracji - kierowana przez laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi.

Lokale wyborcze zostały umieszczone w szkołach, nieopodal buddyjskich świątyń, a także niedaleko posterunków policji. Do dyspozycji wyborców jest ponad 40 tysięcy punktów do głosowania. Nad bezpiecznym przebiegiem wyborów czuwa kilkadziesiąt tysięcy policjantów oraz specjalne oddziały powołane do ochrony lokali wyborczych. Wielu głosujących przybyło do lokali wyborczych nawet na godzinę przed ich otwarciem i w długich kolejkach czekało na oddanie głosu.

Spora grupa przyszła głosować ubrana w narodowe stroje, by podkreślić swe patriotyczne nastawienie. Ludzie zdają sobie jednak sprawę, iż wybory to dopiero początek kolejnego etapu transformacji ustrojowej kraju. "To jest dopiero pierwszy krok na drodze przemian w kraju" - mówi jeden z oczekujących na oddanie głosu. Stojąca nieopodal kobieta dodaje: "Jest zupełnie oczywiste, że wygra opozycyjna Narodowa Liga na Rzecz Demokracji. Ale jakie wyniki wyborów zostaną ogłoszone tego nie mogę przewidzieć. Wszystko może się wydarzyć po dniu wyborczym" - zauważa.

Władze i armia ogłosiły, iż uszanują wyniki głosowania, ale wśród wyborców oprócz głosów nadziei słychać także głosy niepokoju.

W opinii wielu komentatorów wybory mogą zmienić oblicze kraju, ale utworzenie rządu przez opozycję nie będzie łatwe, ponieważ dopiero zdobycie 67% głosów zagwarantuje opozycji realny wpływ na kształt rządu oraz umożliwi podjęcie próby zmiany niedemokratycznej konstytucji, która konserwuje władzę byłych wojskowych. Około 31 milionów uprawnionych do głosowania oddaje głosy w 40 tysiącach lokali wyborczych.

Głosowanie rozpoczęło się o 6.00 czasu miejscowego, czyli pół godziny po północy naszego czasu. Trwać będzie przez dziesięć godzin. Wyborcy głosują na ponad sześć tysięcy kandydatów reprezentujących 91 ugrupowań politycznych.

W grze wyborczej liczą się przede wszystkim opozycyjna Narodowa Liga na Rzecz Demokracji, Zjednoczona Partia Solidarności i Rozwoju, czyli ugrupowanie wspierające dotchczasowe, cywilno-wojskowe władze kraju oraz kilka partii reprezentujących mniejszości etniczne.

Mniejszości stanowią w Birmie od 30 do 40% całej ludności, a partie etniczne stanowią ponad połowę ugrupowań startujących w wyborach. Birmańsko-amerykański analityk Bo Kyaw Nyein (czyt. bo dżo nejn) podkreśla znaczenie dzisiejszego głosowania. "Jeżeli te wybory będą wolne i uczciwe, to będą to pierwsze takie wybory od wielu lat. W poprzednich wyborach startowała tylko jedna partia, dlatego wyłonione w ich wyniku władze nie zostały wybrane, ale wyselekcjonowane” - mówi analityk.

Wybory w Birmie monitoruje ponad 10 tysięcy obserwatorów