Syryjczycy stracili już nadzieję na zakończenie wojny domowej. Tak mówił w Radiowej Jedynce mieszkający w Polsce Syryjczyk, lekarz i wykładowca akademicki Samer Tayara. Rosja poinformowała, że syryjskie władze są gotowe na rozmowy pokojowe z opozycją, a prezydent Baszar al-Asad zgodził się przeprowadzić wybory, ale tylko po pokonaniu tzw. Państwa Islamskiego.

Samer Tayara mówił w Polskim Radiu, że większość Syryjczyków nie wierzy, iż konflikt uda się zakończyć. Mieszkańcy kraju źle oceniają też rosyjską interwencję. „Większość Syryjczyków, nawet 99 procent, traktuje wojsko rosyjskie jako agresora. Nie ma już iskry nadziei. Sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Nie wiadomo, kto z kim walczy, kto kogo popiera” - dodał Syryjczyk.

Wojna domowa w Syrii trwa już 4,5 roku i kosztowała życie co najmniej 250 tysięcy osób. Z kraju uciekła niemal połowa mieszkańców. Jak mówi Samer Tayara, jedynie w syryjskiej stolicy życie toczy się stosunkowo normalnie. „Damaszek jest ocalony, ale inne miasta takie jak Homs czy Hama są zrównane z ziemią. Nawet na przedmieściach Damaszku jest już zupełnie inny świat” - podkreśla gość Polskiego Radia.

Głównym przeciwnikiem syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada są teraz fanatycy z tzw. Państwa Islamskiego. Umiarkowane grupy opozycji, które od czterech lat walczą o obalenie prezydenta, są rozbite i nie mają większego wpływu na bieg wydarzeń.