Około dwóch tysięcy ludzi wzięło udział w demonstracji białoruskiej opozycji w Mińsku. Akcja odbyła się w ostatnim dniu kampanii wyborczej. Jutro na Białorusi wybory prezydenckie.

Uczestnicy akcji odbywającej się pod hasłem "pochód flagi narodowej" przeszli od Placu Wolności na plac wieszcza narodowego Jakuba Kołasa. Skandowali hasło "Niech żyje Białoruś" oraz nieśli historyczne biało-czerwono-białe flagi. Liderzy opozycji mówili, że akcja to protest przeciwko fałszerstwom wyborczym .

Mikoła Statkiewicz jeden z liderów opozycji zapowiedział rozpoczęcie kampanii społecznej przywrócenia władzy narodowi. "Łukaszenka ma dwa wyjścia . Albo w najbliższych miesiącach zmieni prawo i odda to co ukradł, albo naród zabierze mu władzę siłą" -mówił na wiecu Statkiewicz.

Demonstracja miała spokojny przebieg. Liderzy opozycji zapowiedzieli, że to ostatnia akcja protestu w ramach tak zwanego "miesięcznika wolności" czyli trwającej miesiąc kampanii wyborczej.