Po termometrach przyszła kolej na ogniwa. Polska musi pozbyć się rtęci w każdej postaci. Obecna zmiana może się okazać kłopotliwa dla osób niesłyszących.
Od czwartku zgodnie z dyrektywą unijną baterie nie będą mogły zawierać więcej niż 0,0005 proc. rtęci. Dotychczas korzystano z takich, w których jej stężenie wynosiło nawet 2 proc. Chodzi o baterie guzikowe, które były stosowane m.in. w implantach ślimakowych oraz w aparatach słuchowych. Ich główną zaletą było długotrwałe działanie.
– Nawet ponad 2 tygodnie nie trzeba było ich wymieniać, bo aparat działał dobrze – mówi rodzic dziecka, które korzysta z aparatu. Jak wynika ze wstępnych informacji, nowe, ekologiczne produkty będą mniej wydajne. Co oznacza, że trzeba będzie częściej je wymieniać. Co może być i droższe, i mniej wygodne w użytkowaniu dla pacjenta.
Z rozmów z dostawcami wynika, że baterie nowej generacji są o kilka procent droższe od tych z rtęcią. Koszt tych starych – w zależności od miejsca zakupu – waha się od 12 do 24 zł za sześciopak. Zmiana finansowa w perspektywie miesiąca nie jest aż tak znacząca: chodzi najwyżej o kilka złotych. Jednak aparat trzeba nosić do końca życia.
Z urządzeń słuchowych korzysta – jak wynika z danych NFZ – przynajmniej 120 tys. osób. Ostateczna liczba może być większa, gdyż są osoby kupujące aparaty słuchowe na własną rękę, niekorzystające z refundacji funduszu.
Jak podaje Rafał Sulich, dyrektor GNP Magnusson Aparatura Medyczna, pacjenci obecnie zużywają ok. 60–70 baterii rocznie. – Wszystko zależy od pogody i sposobu korzystania. Na przykład w zimie i w lecie baterie należy częściej wymieniać – tłumaczy Sulich. I wylicza, że jeżeli nowe baterie, które zastąpią te z zawartością rtęci, okażą się mniej trwałe (wedle jego szacunków może chodzić o 15-proc. mniejszą wydajność), wówczas w obrocie znajdzie się ich nawet o 1,2 mln więcej. Wskazuje więc, że to nie tylko kłopotliwe w użytkowaniu dla pacjentów, ale spowoduje też wzrost liczby baterii do utylizacji.
Adam Walkowiak z Centrum Mowy i Słuchu Medincus dodaje, że przy implantach zmiana baterii jest o wiele częstsza – te najdłużej działające wytrzymują 3–4 dni, a i tak muszą być dwie. Implanty ma ok. 5 tys. osób. Jego zdaniem rozwiązaniem może być używanie akumulatora.
Romuald Czesnowski, współwłaściciel Baltrade, jednego z większych dystrybutorów baterii, przyznaje, że od dłuższego czasu trwały przygotowania do nowych regulacji. – Sprzedaliśmy już pierwszą partię nowych, ekologicznych baterii. Choć na razie nie mamy sygnałów od użytkowników, czy się gorzej sprawdzają, to dostawcy nie kryją obaw, że mogą być mniej wydaje – dodaje. Jego zdaniem niedogodności mogą się przede wszystkim pojawić w przypadku użytkowania implantów słuchowych.
Grzegorz Kubiak, radca prawny z kancelarii Chmielecki Kubiak, tłumaczy, że zgodnie z interpretacją Ministerstwa Finansów, którą otrzymali – po 2 października, kiedy wejdą nowe przepisy, będzie można nadal sprzedawać baterie z zawartością rtęci wyższą niż 0,0005 proc. – Sprzedaż jest dozwolona aż do wyczerpania zapasów. Nie można tylko sprowadzać nowych do Polski – tłumaczy Kubiak.
– Mamy zapasy na blisko dwa miesiące – wyjaśnia Romuald Czesnowski.
Z nowelizacji ustawy o bateriach i akumulatorach, której celem było dostosowanie polskich przepisów do dyrektywy, wynika, że zmiana ma na celu ochronę środowiska. Rtęć była bowiem przyczyną masowych skażeń środowiska, zatruwa organizmy żywe. A u ludzi powoduje m.in. uszkodzenia układu nerwowego, nerek, niewydolność oddechową, deformację kości.

8,4 mln sztuk baterii guzikowych do aparatów słuchowych zużywają w skali roku Polacy

15 proc. nawet o tyle mniej wydajne mogą być baterie pozbawione rtęci

9,6 mln sztuk baterii do aparatów będzie potrzeba rocznie po wejściu w życie nowych przepisów