Dron w bezpośredniej bliskości samolotu to bardzo niebezpieczna sytuacja. W przypadku zderzenia mogłoby dojść do poważnego uszkodzenia maszyny, a w konsekwencji do katastrofy, z wieloma ofiarami - wskazywał ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński, komentując incydent na warszawskim Lotnisku Chopina, kiedy dron przeleciał blisko samolotu Lufthansy.

Gość Polskiego Radia 24 zwrócił uwagę, że w powietrzu na maszynę oddziałują ogromne siły, więc skutki zderzenia nawet z tak małym, ważącym około 10 kilogramów obiektem mogłyby być tragiczne.

"Samolot w czasie podejścia nad Piasecznem miał prędkość rzędu 300-350 kilometrów na godzinę, więc to wszystko można sobie wyliczyć" - dodał. Wspominał też sytuację z własnego doświadczenia, kiedy obok pilotowanej przez niego maszyny przeleciał model. "Włosy mi stanęły dęba, to było bardzo niebezpieczne" - mówił Brychczyński.

Ekspert wskazywał, że zderzenie mogłoby skutkować na przykład oberwaniem części skrzydła, fragmentu poszycia, a nawet całkowitym zniszczeniem silnika, jeśli obiekt wpadłby do środka. Dlatego tak ważne - jego zdaniem - jest teraz wyjaśnienie całej sprawy, czym zajmuje się policja.