Lotnisko w podwarszawskim Modlinie pracuje już bez zakłóceń. Rano lądował tam awaryjnie samolot lecący z Oslo. Kapitan zgłosił taką konieczność, bo dostał zgłoszenie, że na pokładzie jest podejrzany pakunek.

Maszyna wylądowała, pasażerowie zostali z niej bezpiecznie wyprowadzeni. Zarówno ich bagaż, jak i sam samolot były bardzo dokładnie sprawdzone przez policyjnych pirotechników. Ewakuowano także terminal. Lotnisko czasowo zamknięto. Dwa rejsy przekierowano na lotnisko Chopina. Okazało się, że na pokładzie nie było żadnych przedmiotów, które stwarzałyby zagrożenie dla bezpieczeństwa osób w samolocie.

Jednocześnie policja z Nowego Dworu Mazowieckiego ustalała numer telefonu, z którego dzwoniono z informacją - jak się okazało - o podłożonej na pokładzie jednego z samolotów bombie i dane osoby, która wykonywała połączenie.

Warszawska policja zatrzymała już prawdopodobnego sprawcę fałszywego telefonicznego alarmu. Jak poinformował IAR rzecznik komendanta stołecznej policji Mariusz Mrozek, 48-letni mężczyzna, jest w tej chwili przewożony do prokuratury w Nowym Dworze Mazowieckim. Najprawdopodobniej usłyszy zarzut fałszywego powiadomienia o podłożeniu ładunku wybuchowego, czyli powiadomienia o nieistniejącym niebezpieczeństwie. Te zarzuty są zagrożone karą nawet do 8 lat pozbawienia wolności.