Trójka polskich alpinistów jest już bezpieczna. Nasi rodacy ponad dobę spędzili w zaspach pod szczytem Tetnuldi, w gruzińskiej Swanetii. Dzięki gruzińskim ratownikom są już pod opieką lekarzy w osadzie Mestia.

Warunki atmosferyczne w tej części Kaukazu są trudne. O tej porze roku wciąż leży tam gruba powłoka śniegu, wieją silne wiatry, a temperatura utrzymuje się poniżej 0 stopni Celsjusza.

Po stoku Tetnuldi spływają trzy gruzińskie lodowce: Oisz, Adisz i Hereb. Ten ostatni daje początek rzece Ingurii płynącej wzdłuż granic z Abchazją. Polacy, którzy wędrowali jednym ze szlaków utknęli w wysokich zaspach, kilkaset metrów od szczytu. Dzięki dobremu przygotowaniu mogli rozbić obóz i wezwać pomoc.

Na wniosek polskiej ambasady w Tbilisi gruzińskie władze zorganizowały akcję ratowniczą, między innymi wysyłając w ten rejon śmigłowce pogotowia górskiego. Przebieg akcji uzależniony był od siły wiatru i widoczności, ale jak podkreślają ratownicy wszystko się udało i nasi rodacy są już bezpieczni w górskiej osadzie Mestia.