Z powodu coraz bardziej niejasnego wyniku wyborów parlamentarnych rośnie prawdopodobieństwo rządów kohabitacyjnych. Ostatni raz kohabitację mieliśmy w roku 2007, gdy PiS przegrał wybory i rząd Platformy Obywatelskiej zaprzysięgał prezydent Lech Kaczyński. Teraz ponownie pojawia się na to spora szansa. Ten tekst jest pisany, gdy nie są znane jeszcze wyniki wyborów.
Ale czy będziemy mieli do czynienia z kohabitacją na dłuższą metę, zdecydują nie tylko wczorajsze wybory, ale także te jesienne, do parlamentu, w których największa niewiadoma będzie dotyczyła nie tego, kto je wygra, ale kto wejdzie do Sejmu. Bowiem wszystko wskazuje na to, że aby utworzyć rząd, i PO, i PiS potrzebni będą koalicjanci. Dlatego w grę wchodzą dwa warianty nowego rządu, a w każdym z nich możliwa jest kohabitacja.

Rząd PO

W tej chwili taka opcja wydaje się mniej prawdopodobnym wariantem. – Jak Komorowski wygra, to PO może wygrać wybory, ale przegrać władzę, a jak przegra, to Platforma może przegrać wybory i przegrać władzę. Najmniej prawdopodobny jest scenariusz, że PO nie oddaje władzy – mówił kilka dni przed pierwszą turą jeden z działaczy Platformy.
W przypadku Platformy Obywatelskiej mniejsze znaczenie ma to, czy ta partia wygra wybory, czy będzie na drugim miejscu. Ważniejsze, czy do Sejmu wejdą ugrupowania, z którymi mogłaby utworzyć koalicję. W skrajnym przypadku możemy mieć w Sejmie sześć-siedem partii. Oprócz PO i PiS także PSL. Znak zapytania, czy wejdzie SLD, ale do parlamentu mogą trafić posłowie z nowych ugrupowań Pawła Kukiza, Janusza Korwin-Mikkego, a nawet Ryszarda Petru, jeśli ten ostatni zdecyduje się na taki polityczny ruch. – Ludowcy będą mieli podobne poparcie jak Korwin, więc potrzebna jest jeszcze przeciwwaga dla Kukiza, a nią nie jest SLD, bo Miller osłabił swoją formację – wyjaśnia osoba zbliżona do PO. Mało prawdopodobny wariant to koalicja PO z Kukizem, który jest bardzo krytyczny wobec rządzącej dziś partii.
Jeśli nowym lokatorem w Pałacu Prezydenckim będzie kandydat PiS, a PO uda się sformować rząd, to bardzo prawdopodobne, że będziemy świadkami wielu politycznych spięć. Rząd złożony z trzech partii byłby bardzo słaby. Prezydent będzie mógł wetować ustawy rządowe i wzywać nowy gabinet, by dał mu szanse zrealizować wyborcze obietnice. Rządowi pozostanie argumentować, że sytuacja budżetu nie pozwala na duże wydatki.

Rząd PiS

W tej chwili bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że to Prawo i Sprawiedliwość wygra jesienne wybory parlamentarne.
– Scena polityczna jesienią może zostać w ogóle przebudowana. My mamy stabilną pozycję, ale Platforma może się po wyborach pokłócić – uważa wiceprezes PiS Beata Szydło. A nawet jeśli Prawo i Sprawiedliwość nie wygra, to przesunięcie w prawo opinii publicznej i spore szanse na wejście do parlamentu ugrupowań Korwina i Kukiza da szanse partii Jarosława Kaczyńskiego na przejęcie rządu pomimo drugiego miejsca. W takim przypadku jeśli wybory prezydenckie wygra Bronisław Komorowski, czeka nas także ostry spór. Rząd PiS zacznie zapewne zgłaszać kampanijne pomysły, które Komorowski będzie wetował.
– Komorowski i rząd PiS równa się nawalanka. Wtedy Komorowski buduje się na lidera Platformy. Będzie pełzający kryzys – przewiduje osoba z PO.