Spełniają się wyniki exit polls we wczorajszych brytyjskich wyborach do Izby Gmin. Partia Konserwatywna utrzymuje i lekko powiększa swój stan posiadania, ale rysuje się porażka Labourzystów, zwłaszcza w Szkocji, gdzie Partii Pracy pozostał tylko jeden z ponad 40 posłów.

Całą resztę mandatów zgarnęła tam Szkocka Partia Narodowa, co z radością odnotował były lider SNP Alex Salmond mówiąc "szkocki lew ryknął dziś rano na cały kraj." Mandat w Glasgow stracił nawet przywódca szkockich labourzystów Jim Murphy. Klęska w Szkocji zaważy na losie Labourzystów w skali całego kraju. Ich lider Ed Miliband może być zmuszony podać się do dymisji.

Jeszcze gorzej powiodło się Liberałom, ukaranym przez elektorat za koalicję z Torysami. Stracili niemal wszystkich posłów. "To była okrutna, karząca noc dla Liberalnych Demokratów" powiedział były wicepremier Nick Clegg i dał do zrozumienia, że zrzeknie się funkcji lidera. Wysokie poparcie zdobył UKIP, ale na razie ma tylko jeden mandat poselski. Tymczasem Konserwatyści wydają się kroczyć ku zwycięstwu, a nawet absolutnej większości w Izbie Gmin. "Jest dla mnie jasne, że naród poparł program ekonomicznego zdrowego rozsądku" - powiedział nad ranem burmistrz Londynu Boris Johnson, który został dziś również posłem.