Premier Szwecji Stefan Löfvén nie pojedzie 9 maja do Moskwy na obchody 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. Powodem tej decyzji są działania Rosji wobec Ukrainy.

Jak powiedziała gazecie "Svenska Dagbladet" rzeczniczka szefa szwedzkiego rządu Anne Ekberg, na majowych uroczystościach w Moskwie Szwecja będzie reprezentowana jedynie przez ambasadora. Jak dodała rzeczniczka, nie oznacza to jednak, że władze w Sztokholmie nie doceniają ogromnego wkładu, jaki rosyjscy żołnierze wnieśli w pokonanie Trzeciej Rzeszy.

"Svenska Dagbladet" zauważa, że rocznica zakończenia drugiej wojny światowej jest w Rosji obchodzona z wielkim rozmachem. Na obchody przyjeżdżają zazwyczaj politycy najwyższej rangi. W tym roku spodziewani są między innymi przywódcy Chin, Kuby i Korei Północnej. Z tego ostatniego kraju ma przyjechać sam Kim Dzong Un. Będzie to pierwsza oficjalna wizyta 32-letniego północnokoreańskiego przywódcy w Federacji Rosyjskiej.

Wiele krajów zachodnich zrezygnowało z wysłania 9 maja do Moskwy oficjalnych delegacji wysokiej rangi. Są wśród nich Niemcy, Wielka Brytania, Finlandia i kraje bałtyckie. Do stolicy Rosji nie wybierają się też prezydent Bronisław Komorowski ani przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Zamierza się tam natomiast pojawić prezydent Czech Milosz Zeman.

Niemcy zastosowały rozwiązanie salomonowe. Kanclerz Angela Merkel nie weźmie udziału w tradycyjnej paradzie wojskowej na moskiewskim Placu Czerwonym 9 maja, za to następnego dnia w towarzystwie prezydenta Rosji Władimira Putina złoży wieniec na grobie nieznanego żołnierza pod murem Kremla. Według rzecznika niemieckiej kanclerz, na taką propozycję ze strony Berlina zgodził się Putin.