Ogromnie mnie irytują specjaliści od nierówności. Stosują rozmaite skale i najczęściej z ich badań wynika, że nierówność w Polsce jest duża, ale maleje. Nie jest taka straszna, bo tylko minimalna liczba ludzi żyje w nędzy.
Pewnie to wszystko prawda, jednak ludzie to nie krzewy w żywopłocie i nie da się ich równo przyciąć. Nierówność materialna polega nie tylko na nędzy i biedzie, ale przede wszystkim na tym, jakie kto ma przed sobą perspektywy. Jaką żyje nadzieją.
Nierówność wyłącznie materialna odgrywa wielką rolę, ale w demokracji jeszcze większą rolę odgrywa nierówność społeczna i polityczna. Skoro jesteśmy równi jako obywatele i mamy wszyscy identyczne prawo głosu, to słusznie marzy się nam równość szerzej pojęta. Nie tylko wycieczka nad ciepłe morze czy dobry samochód, lecz także dobre studia dla dzieci czy wręcz możliwość zaspokojenia drobnych fantazji, takich jak na przykład kilkudniowy wyjazd do ciekawego miejsca w Polsce. Możliwość realizacji skromnych marzeń i umiarkowanej nadziei – to sedno społecznej demokracji.
Inaczej mówiąc, jeżeli już jesteśmy wolni, a jesteśmy, to chcielibyśmy, może tylko niektórzy spośród nas, móc przyjemnie lub sensownie wolność tę wykorzystać. Kiedy u samego startu dorosłego życia wiemy, że jest to praktycznie nie do zrealizowania, rezygnujemy z wszelkiej nadziei. Czymże jest rezygnacja z nadziei? To życie gorsze niż chłopa pańszczyźnianego w minionych stuleciach. Demokracja bowiem pod wieloma względami zmieniła nasz świat, a z punktu widzenia jednostki ideał demokratyczny ma jej zagwarantować możliwość wpływania na własny los, na bieg własnego życia.
Ludzie roztropni doskonale wiedzą, że możliwość wywierania takiego wpływu jest ograniczona. Że bardzo wiele zależy od okoliczności wobec nas zewnętrznych lub takich, na które wpływu mieć nie możemy. Od naszych talentów i od szczęścia, od sytuacji kraju i od umiejętności lokalnych nauczycieli. Trochę jednak powinno zależeć od nas. Są tacy, którzy potrafią lub potrafili wziąć sprawy w swoje ręce i wydostać się z warstwy bez nadziei. Z reguły natychmiast zamykają się w swoim świecie i bronią go, tak by nie naruszyli go pozostali. To jest zjawisko gwałtownie narastające, ale świadczące o wyjątkowej krótkowzroczności. Zupełnie jakby miała pojawić się nowa arystokracja. Nie pojawi się, bo demokracja się obroni.
Jednak różnice między tymi, którzy mają nadzieję, a tymi, którzy jej nie mają, są coraz liczniejsze. Jeszcze niedawno młodzi ludzie, których poznałem w okolicy i którzy pracują w pobliskim mieście, marzyli nie tylko o domu i dzieciach, lecz także o innym świecie, mieli fantazję i wyobraźnię. Teraz zbliżają się do czterdziestki, zarabiają połowę średniej krajowej najczęściej w supermarketach, a z fantazji i wyobraźni nie zostało im nic, czasem tylko dzieci, chociaż coraz częściej dzieci unikają jak ognia.
Joseph Conrad nazywał to smugą cienia. Jest taki moment w życiu, kiedy już wiemy, że nasze możliwości są ograniczone i będą coraz bardziej ograniczone. Jeżeli jednak dorosłe życie po osiemnastce rozpoczyna się już w smudze cienia, to co może być dalej? Nie bardzo można sobie wyobrazić, żeby mogło być gorzej, ale na pewno nie będzie lepiej. Oczywiście, bardzo wielu ludzi biernie akceptuje taką sytuację, uznając ją za wyrok losu. A to nie jest prawda. Nie jest to wyrok losu, lecz wyrok niesprawiedliwego społeczeństwa, któremu idea solidarności społecznej i równości jest całkowicie obca.
Można zrozumieć wszystkie różnice i wszystkie formy nierówności (także materialnej), z wyjątkiem tych, które pozostawiają ludzi w sytuacji bez nadziei. Jest w tym, zapewne nieświadoma, perfidia, bowiem ludzie bez nadziei z samej zasady w sytuacji beznadziejnej nie buntują się, nie odbierają innym uczciwie zarobionych dóbr, nie stanowią społecznego zagrożenia. Jednak samo istnienie warstwy pozbawionej nadziei jest dostatecznym skandalem i prędzej czy później znajdą się inni, którzy się przeciwko temu skandalowi zbuntują. Jak będzie wyglądał ten bunt? Jeszcze nie wiem.
Istnienie warstwy pozbawionej nadziei jest skandalem i prędzej czy później znajdą się tacy, którzy się przeciwko temu skandalowi zbuntują