W Izraelu dobiegła końca kampania wyborcza przed jutrzejszymi wyborami parlamentarnymi. Premier Beniamin Natanjahu do ostatnich chwili starał się zniwelować przewagę lewicowej opozycji, która ma realną szansę wygrać wybory.

Premier Beniamin Natanjahu przyznał, że przegrywa w sondażach. Kończąc kampanię starał się zmniejszyć przewagę Obozu Syjonistycznego. Nie tylko mówił, że nie zgodzi się na państwo palestyńskie i obiecywał obniżenie cen, ale atakował też organizacje pozarządowe.

„W czasie tej kampanii wydarzyło się coś, co było ukrywane. Ogromny kapitał został przysłany zza granicy dla lewicowych organizacji pozarządowych. Cel jest jeden: zastąpić rząd Likudu rządem lewicowym popieranym przez Zjednoczoną Partię Arabską. Przyjaciele, zwróćcie uwagę na towarzyszące temu przesłanie: Tylko nie Bibi!”

W ten sposób premier Natanjahu dołączył do polityków takich jak prezydent Putin czy premier Orban na Węgrzech, którzy oskarżają obce rządy o ingerencję w politykę wewnętrzną za pośrednictwem organizacji pozarządowych.