Podczas gdy rocznik 1996 w nerwach czeka na kwalifikację wojskową, MON otwiera się na tych, którzy nie czekali na wezwanie ojczyzny i od dawna, na własną rękę prowadzili szkolenia paramilitarne. To część nowej strategii obrony RP.

Pod względem modernizacji wojska Polska jest liderem wśród państw NATO. Wydatki z lat 2013-2022 mają wynieść ok. 400 mld zł. Zwiększenie obronności kraju to jednak nie tylko uzbrojenie i maszyny, ale przede wszystkim przygotowani do walki żołnierze. Podczas gdy urodzeni w 1996 roku 18-latkowie czekają na kwalifikację wojskową, minister Siemoniak zapewnia, że polskie wojsko będzie przychylniej patrzeć na ochotników. Resort obrony zachęca cywilów do wzięcia udziału w przeszkoleniu wojskowym. Od 1 marca zainteresowane osoby mogą zgłaszać się do Wojskowych Komisji Uzupełniających, odpowiednich dla miejsca zamieszkania. Samo pojawienie się w jednostce i zadeklarowanie chęci nie gwarantuje przyjęcia na szkolenie, ale na tych którzy zostaną przyjęci i przejdą trening czekają przydziały mobilizacyjne.

Wezwania do rezerwy i grupy paramilitarne

Minister Siemoniak zadeklarował także współpracę wojska z grupami militarnymi, które ćwiczenia na własną rękę prowadziły już od dawna. Nad współpracą z organizacjami proobronnymi będzie czuwać nowo powołany pełnomocnik, którego zadaniem jest wykorzystanie obywatelskiego potencjału na rzecz bezpieczeństwa Polski. Pełniący tę funkcję prof. Bogusław Pacek spotkał się już ze stowarzyszeniami, które chcą współpracować z resortem. - Na 20 marca zaplanowaliśmy zorganizowanie w Warszawie ogólnokrajowej konferencji organizacji proobronnych – zapowiedział szef MON. Tam też ma zostać przedstawiona nowa koncepcja NSR.

Poza szkoleniem cywili MON planuje poprawić umiejętności rezerwy przywróconej w 2013 roku. Według zapowiedzi Sztabu Generalnego, w tym roku wezwania na obowiązkowe ćwiczenia może otrzymać nawet 12 tysięcy rezerwistów. Dla porównania dwa lata temu w ćwiczeniach wzięło udział 3 tys. osób, w ubiegłym roku przeszkolono 7 tysięcy rezerwistów, a w przyszłym roku liczba ta ma wynosić nawet 38 tysięcy.

Inną kwestią, która ma wynikać z realizacji expose premier Kopacz jest zaplanowany na lata 2015-2019 Narodowy Program Antyterrorystyczny, który w tym roku kosztować będzie 900 tys. złotych. Chociaż nasz kraj dotąd nie był bezpośrednim obiektem zamachu MON zaplanował już systematyczne prowadzenie ćwiczeń, oraz procedury mające zapobiegać atakom, oraz usuwać ich skutki. Zgodnie z programem, bezpieczeństwo ma poprawić m. in. prewencja i przygotowanie służb i procedur na możliwe ataki. Istotnym elementem jest płynny przekaz informacji i uświadomienie społeczeństwu zagrożenia.

O bezpieczeństwo nasze i wasze

Ministerstwo nie ukrywa, że zwiększenie zaangażowania to wynik napiętej sytuacji na wschodzie Ukrainy, gdzie maleją szanse na zażegnanie kryzysu. Siemoniak określił ją jako zagrożenie dla całej Europy, a zgodnie z ustaleniami szczytu w Newport Polska miałaby być kluczem do budowy obecności NATO na wschodzie Europy.

Poza zaplanowanymi na ten rok ćwiczeniami z żołnierzami m. in z Wielkiej Brytanii, Francji, Kanady i Niemiec, MON chce zacieśniać współpracę wojskową z Ukrainą. - Tu na pierwszy plan wysuwa się tworzenie brygady litewsko-polsko-ukraińskiej.

Jest wspólna wola trzech państw, by przyśpieszyć powstanie tej brygady - powiedział Siemoniak i dodał, że zależy mu na współpracy naszego sąsiada z Sojuszem. Zaznaczył też, że w Bydgoszczy powstanie jedna z grup integracyjnych NATO, a w niedalekiej przyszłości może powstać skład sprzętu wojskowego z USA.

Polskie kły na wroga

Zmodernizowane wojsko ma bronić nie tylko granicy lądowej ale także morskiej. Stacjonujące tam statki uzbrojone w nowoczesne pociski mają przede wszystkim odstraszać wrogów w ramach tzw. programu "polskie kły".

Jak powiedział Siemoniak podpisując umowy na dostawy sprzętu i uzbrojenia dla drugiego Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego, Polska musi być bezpieczna od strony Bałtyku. Te inwestycje zaplanowano jednak jeszcze przed kryzysem na Ukrainie. Dzięki umowie Marynarka Wojenna zostanie wyposażona w przeciwokrętowe pociski manewrujące Naval Strike Missle.

Za 800 mln. zł nasze wojsko otrzyma 24 takie pociski, a zamówienie zostanie zrealizowane do maja 2018 roku. Poza tym marynarka dostanie 23 pojazdy, takie jak wozy dowodzenia, centra łączności i wyrzutnie rakiet. Zasięg rakiet stacjonującego w Siemirowicach Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego ma obejmować całe wybrzeże.

Jak przekonywał podsekretarz stanu Maciej Jankowski, modernizacja armii ma iść w parze z jej "polonizacją". Miał na myśli więcej inwestycji w polski przemysł obronny. Miałoby to mieć także pozytywny wpływ na polską gospodarkę i tworzyć nowe miejsca pracy, także w biedniejszych regionach. Przykładem tego jest zakupienie pojazdów KTO Rosomak. Niedługo zakończony zostanie przetarg na wojskowe helikoptery, program modernizacji Leopardów oraz zakupienie dronów.