Ważą się losy żubrów ze Smardzewic koło Tomaszowa Mazowieckiego w Łódzkiem. Wszystko przez stwierdzenie gruźlicy u kilku osobników.

Minister środowiska Maciej Grabowski podjął już decyzję o wyeliminowaniu części żubrów. Jak mówi, na razie nie ma mowy o likwidacji całego - liczącego 17 sztuk - stada.

Pierwsze podejrzenia, że smardzewickie żubry mogą być chore na gruźlicę, pojawiły się niespełna półtora roku temu, gdy jeden z nich padł. Badania przeprowadzone po śmierci zwierzęcia wykazały gruźlicę. Gruźlicę stwierdzono także w kilku innych przypadkach. Zwierzęta te już zostały odstrzelone. Wśród nich także osobnik, który został wcześniej przewieziony do innego ośrodka.

Profesor Wanda Olech-Piasecka z Katedry Genetyki i Ogólnej Hodowli Zwierząt na SGGW w Warszawie mówi, że lekarze weterynarii, którzy od samego początku przyglądają się smardzewickiej hodowli, nie widzą szans dla stada. „Wszyscy mówią, że trzeba zlikwidować to stado. Nie ma bowiem możliwości stwierdzenia, że żubr nie jest chory na gruźlicę. Możemy powiedzieć, że nie pokazuje objawów zarażenia, natomiast gwarancji, że jest on zdrowy nie ma" - mówi Wanda Olech-Piasecka.

Profesor podkreśla, że żubry żyją w stadzie, więc każda zakaźna choroba rozprzestrzenia się wśród nich bardzo łatwo. Dodaje też, że wyeliminowanie nawet części tego stada będzie ogromną stratą, bo - jak mówi - smardzewickie żubry mają olbrzymią wartość rodowodową. „Spróbujemy zachować komórki rozrodcze tych zabijanych zwierząt w banku i stworzyć bank embrionów. Być może te zwierzęta zostaną kiedyś wykorzystane" - tłumaczy profesor.

W Polsce istnieją 24 ośrodki hodowli żubrów. Wśród nich jest sześć wyróżniających się. Najstarszy jest w Pszczynie. Inne: w Białowieży, Smardzewicach, Niepołomicach oraz w Wolińskim Parku Narodowym i w Gołuchowie. Ośrodek Hodowli Żubrów w Smardzewicach jest jednym z najstarszych. Założył go w dwudziestoleciu międzywojennym prezydent Ignacy Mościcki.

Żubry są w Polsce pod ochroną. Żyje ich u nas około tysiąca trzystu, w Europie około pięciu tysięcy.