Kłopot PO w Zachodniopomorskiem. Według medialnych doniesień jeden z kandydatów do sejmiku województwa - Marek Kęsik - był zastępcą kierownika wydziału propagandy i agitacji KW PZPR w Koszalinie. Miał też weryfikować dziennikarzy w stanie wojennym.

Niedobra sytuacja - komentuje sekretarz generalny PO Paweł Graś. Dodaje, że sprawa wyszła na jaw zbyt późno, bo już po zarejestrowaniu list wyborczych. Termin minął o północy. Graś powiedział, że decyzje odnoście startu Marka Kęsika są w rękach przewodniczącego regionu.

W podobnym tonie wypowiada się Urszula Augustyn z zarządu Platformy. Posłanka przyznaje, że szef zachodniopomorskiej PO ma problem i to duży. Podkreśliła, że zapraszanych do współpracy ludzi trzeba bardzo dobrze znać.

Szef zachodniopomorskiej PO Stanisław Gawłowski przyznał w telefonicznej rozmowie z IAR, że nie znał faktów z przeszłości kandydata. Tłumaczył, że Marek Kęsik to były radny, który podlegał lustracji. Gawłowski zapowiedział, że będzie go namawiał do rezygnacji ze startu w najbliższych wyborach samorządowych.