- Gdyby się okazało, że ta grupa, która nagrywała to rzeczywiście kelnerzy i jakiś biznesmen, to dla powagi tego wydarzenia byłoby lepiej, żeby jakiś Rosjanin się tam pojawił. Ale się nie pojawi - przekonywał na antenie TVN24 były premier Leszek Miller komentując spekulacje o tym, że za podsłuchiwaniem polskich polityków mogły stać rosyjskie służby.

O tym, że w sprawie podsłuchiwania polskich polityków może pojawić się rosyjski ślad przekonywał w TVN24 poseł PO Andrzej Halicki. Halicki zaapelował do opozycji, by ta "nie szydziła z wątków, które mogą mieć całkiem poważne znaczenie". - Nie znamy ani motywów, ani skali (nagrywania polityków - red.) - dodał. - Jeśli nawet to, co sugerujecie, czyli że Rosjanie was podsłuchali, jest prawdą, to tych taśm jest więcej i Rosjanie je mają. To jest wystarczający argument, żebyście sobie po prostu poszli, podali się do dymisji - replikował Adam Hofman z PiS.

Również Jarosław Gowin sugerował, że rząd powinien ustąpić, bo jeśli istnieją jeszcze jakieś nieupublicznione nagrania, to znaczy, że osoby nagrane mogą być szantażowane. - To jest wystarczający powód, żeby rząd podał się do dymisji - podkreślił lider Polski Razem.