W amerykańskim stanie Idaho odwołano planowane wcześniej uroczyste powitanie sierżanta Bowe Bergdahla (czyt: boł bergdal), którego Talibowie uwolnili w zamian za 5 więźniów Guantanamo. Powodem są kontrowersje związane z okolicznościami w jakich został schwytany. Byli koledzy Berghdal twierdzą, że jest on dezerterem.

Gdy kilka dni temu prezydent Barack Obama ogłosił, że sierżant Bowe Bergdahl wraca do Stanów Zjednoczonych, w jego rodzinnym miasteczku Hailey w Idaho zapanowała radość. Nastrój zmienił się szybko gdy kilku byłych towarzyszy broni oskarżyło go o dezercję. W tych okolicznościach planowane ceremonie powitania żołnierza zostały odwołane.

Przedstawiciele Pentagonu potwierdzają, że Bergdahl samowolnie opuścił bazę wojskową. Podkreślają jednak, że jak dotąd nie ma jednoznacznych dowodów na to, że zdezerterował. Pentagon zapowiada jednak, że gdy stan zdrowia sierżanta się poprawi to zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie. Zarówno Biały Dom jak i przedstawiciele Departamentu Obrony bronią decyzji o wymianie sierżanta Bergdahla na 5 wysokich rangą funkcjonariuszy byłego rządu Talibów. Jak mówią, Stany Zjednoczone nie porzucają żadnego jeńca, niezależnie od okoliczności jego schwytania przez wroga.

Republikanie nie pozostawiają jednak suchej nitki na rządzie Baracka Obamy. Ich zdaniem uwolnienie 5 Talibów zwiększa zagrożenie bezpieczeństwa narodowego USA ponieważ powrócą oni na pole walki.