Nie zgadzam się na pomówienia i oszczerstwa na mój temat - mówi Lech Wałęsa. Zapewnia, że w jego życiu nie ma niczego, za co musiałby się wstydzić. "Historycy nie mogą pisać co chcą" - dodaje były prezydent.

Przed poznańskim sądem spotkali się dziś: autor publikacji o Wałęsie Sławomir Cenckiewicz oraz dyrektor biura byłego prezydenta Piotr Gulczyński. Ugody nie zawarto. Odszkodowania nie będzie, a książka nie zostanie wycofana ze sprzedaży. Lech Wałęsa zamierza nadal walczyć w sądzie o swoje dobre imię. Zapewnia, że książka Sławomira Cenckiewicza zawiera jedynie kłamstwa i pomówienia. Za kilka miesięcy sprawa wróci więc na wokandę.

Pełnomocnik autora książki o Wałęsie mecenas Zenon Marciniak twierdzi, że dobra byłego prezydenta nie zostały naruszone. Lech Wałęsa był skłonny zawrzeć ugodę - pod warunkiem, że autor i wydawnictwo go przeproszą, zapłacą po 200 tysięcy złotych na warszawskie hospicjum, a książka zostanie wycofana ze sprzedaży. Poszło o książkę "Wałęsa. Człowiek z teczki". Byłego prezydenta oburzyły fragmenty, w których Sławomir Cenckiewicz napisał, że Lech Wałęsa miał opinię chuligana i powtarzał siódmą klasę.