Dziennikarze "Faktu" zaoferowali paniom Wierze i Natalii, które piorą, sprzątają i gotują u matki ministra, pracę weekendową w pubie, powołując się przy tym na znajomość z Trzaskowskim.
Zapytana o stawki, jedna z kobiet powiedziała: "No Pan Rafał wie, to różne ceny są. Ja bym się chciała od Pana dowiedzieć". Kiedy dziennikarze zaproponowali pracę na czarno, bez umowy i z pieniędzmi do ręki, obie Ukrainki zgodziły się bez wahania i potwierdziły, że na takich samych warunkach zatrudnia je Trzaskowski. Za godzinę mają dostawać od ministra 15 złotych.
Zapytany o sprawę przez autorów prowokacji polityk wszystkiemu zaprzeczył. Wyjaśnił, że domu jego mamy pracuje tylko jedna Ukrainka i jest zatrudniona legalnie.