Wiktor Juszczenko popiera działania opozycji na Majdanie, czyli kijowskim Placu Niepodległości. Były prezydent Ukrainy, jeden z przywódców Pomarańczowej Rewolucji sprzed 9 lat, jest przekonany, że miejsce jego kraju jest w Unii Europejskiej.

W wywiadzie dla niezależnej, internetowej telewizji Hromadske Juszczenko podkreślił znaczenie nieustającej demonstracji w centrum Kijowa. "Podoba mi się jej społeczne podłoże. W sytuacji, jaka obecnie panuje na Ukrainie, to bardzo ważne, że wydarzenia nie są kreowane przez partie polityczne, a przez społeczeństwo. Moim zdaniem, politycy powinni podchodzić do tego procesu z szacunkiem i delikatnością" - mówi Wiktor Juszczenko. I zapewne z tej właśnie przyczyny sam nie uczestniczy w demonstracji na Majdanie. Choć - jak przyznaje - bardzo by chciał. "Chęć jest. Ale z drugiej strony powinniśmy pamiętać, że czasem politycy dołączają do takich przedsięwzięć, aby wypromować samych siebie. Ja nie chcę robić sobie PR-u. Duchem jestem jednak z Majdanem, w każdej minucie" - zapewnia były ukraiński prezydent.

Dzisiejsza noc na kijowskim Placu Niepodległości minęła spokojnie. Było od 5 do 10 tysięcy osób. Tak duża liczba to odpowiedź na apel polityków i działaczy społecznych, którzy zwrócili się do kijowian o przyjście na Majdan, aby odeprzeć ewentualny atak sił porządkowych. Wokół placu Niepodległości zbudowano także 6-metrowe barykady ze śniegu i ciężkich przedmiotów. Nie mogą one być szybko rozebrane, trudno też będzie zepchnąć z posterunków ochraniających teren.

Poprzednia noc była zdecydowanie mniej spokojna. Na Plac wdarli się funkcjonariusze oddziałów specjalnych ukraińskiej milicji. Zlikwidowali barykady i namioty. Jednak w ciągu dnia demonstranci zbudowali nowe barykady - tym razem solidniejsze.

Po fali krytyki, jaka spadła na ukraińskie władze, prezydent Wiktor Janukowycz obiecał, że siła wobec pokojowych protestów nie będzie używana. Na razie słowa dotrzymuje.