Autor rewelacji dotyczących brzozy smoleńskiej na posiedzeniu zespołu Antoniego Macierewicza w Sejmie. Amerykański profesor polskiego pochodzenia Chris Cieszewski zaprezentował tam swoje ustalenia. Zdaniem profesora, słynna brzoza w Smoleńsku była złamana już przed katastrofą, a nie przez skrzydło rządowego Tu-154M.

Jednym z dowodów na to, że nie mogło jej złamać skrzydło samolotu jest- według profesora- fakt, że na zdjęciach z katastrofy nie widać soków drzewa. Chris Cieszewski przyznał, że "od początku zafrasowało go, że ta duża brzoza nie miała żadnych soków i była kompletnie sucha".

Zdaniem przewodniczącego zespołu Antoniego Macierewicza, zostało to bezspornie dowiedzione. "Na podstawie najlepszej wiedzy trzeba powiedzieć, że brzoza ta była złamana już 5 kwietnia. Tyle stwierdzają naukowcy. Ja mogę dodać iż to oznacza, że nie mogła ona być przyczyną katastrofy 10 kwietnia skoro została złamana i leżała już 5 kwietnia" - mówi poseł PiS.

Udział profesora Chrisa Cieszewskiego w posiedzeniu zespołu Antoniego Macierewicza wzbudził ogromne zainteresowanie mediów. Profesor na początku swojej prezentacji zaznaczył, że nie będzie jednak rozmawiał z dziennikarzami. Powiedział, że "polskie media, z tego co widział w internecie, są nieetyczne, kłamliwe i niekulturalne". Po prezentacji opuścił Sejm ignorując pytania prasy.

Rewelacjom profesora Chrisa Cieszewskiego zaprzeczają członkowie rządowego zespołu kierowanego przez Macieja Laska. Na dowód zderzenia tupolewa z brzozą pokazali oni zdjęcia, na których widać części samolotu wbite w drzewo.

Wczoraj PiS wezwał premiera do rozwiązania zespołu Macieja Laska i wznowienia prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych w sprawie katastrofy smoleńskiej. Powodem mają być odkrycia przedstawione przez uczestników II Konferencji smoleńskiej, w szczególności przez Chrisa Cieszewskiego z University of Georgia i jego zespół.