Amerykanie zbierają podpisy pod petycją, w której domagają się, by politycy byli oklejeni logotypami swoich sponsorów, tak samo jak sportowcy. Akcja trwa od 19 kwietnia, w tej chwili pod oficjalną petycją podpisało się ponad 22 tys. osób. Jeżeli uda się zabrać 100 tys. podpisów, projekt trafi do Białego Domu.

Według tego dokumentu, umiejscowienie i wielkość logo sponsora, które mieliby nosić politycy, zależałoby od kwoty datku. Przykładowo, za milion dolarów firma dostałaby „reklamę” na klatce piersiowej o wymiarach 4 na 8 cali (prywatne datki poniżej 1000 dolarów mają być wyłączone). Pomysłodawcy akcji tłumaczą, że za datkami dla partii politycznych stoją potężne lobby i sponsorzy, a informacje o tym kto kogo sponsoruje są na tyle trudne do zdobycie, że obywatele tak naprawdę nie wiedzą, kto "stoi" za kampanią polityka, na którego głosują. Jeśli przepis zostanie uchwalony, to firmy wykorzystają to jako nowoczesną formę promocji? I co mogliby reklamować polscy politycy?

Polski system finansowania partii politycznych przewiduje dotowanie partii politycznych przez osoby prywatne, ale tylko w niewielkim zakresie. Pojedynczy obywatel może złożyć dotację w wysokości: „nieprzekraczającej w jednym roku minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę, oraz wpłat na Fundusz Wyborczy partii politycznej, nie może przekraczać w jednym roku 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę”. Czy politycy mogliby stać się zatem słupami reklamowymi?

Wartość reklamowa Janusza Palikota to 20 milionów złotych. / Newspix / KRZYSZTOF BURSKI

Ostatnie badania na ten temat przeprowadzał ośrodek Macroscope OMD, który zapytał internautów, jak według nich sprawdziliby się w roli gwiazd spotów reklamowych najbardziej znani politycy. Jedenaście czołowych nazwisk polskiej polityki zestawiono z ośmioma kategoriami produktów i usług takimi jak: piwo, czekoladki, banki, sieć sklepów dyskontowych, akcje społeczne, fundusze UE, środki czystości, wycieczki.

W dobie polityki w wydaniu "pop" politycy mają wiele cech wspólnych z celebrytami: są rozpoznawani, ich życie prywatne bywa intensywnie śledzone i występują w programach rozrywkowych. Specjaliści od marketingu uważają jednak, że ich wykorzystanie w reklamach komercyjnych byłoby mocno ryzykowne.

Internauci biorący udział w badaniu Macroscope OMD uznali, że politycy z powodzeniem mogliby reklamować piwo. W tej roli najlepiej sprawdziliby się, jak wskazali respondenci, Janusz Palikot (22,1 proc.), Ryszard Kalisz (13,8 proc.) czy Janusz Korwin-Mikke (11 proc.).

Polacy lubią Ryszarda Kalisza i kupowaliby produkty reklamowane przez niego. / ShutterStock

Spośród wszystkich polityków wziętych pod uwagę w badaniu, największą szansę na zaistnieniu na rynku reklamy miałby Janusz Palikot. Zdaniem internautów lider Twojego Ruchu mógłby z powodzeniem reklamować produkty i usługi aż 7 z 8 badanych kategorii. W jednym z ostatnich wywiadów Janusz Palikot chwalił się, że jego wartość reklamowa wynosi 20 mln złotych.

Drugim najbardziej atrakcyjnym reklamowo politykiem jest Ryszard Kalisz. Polityk zajmuje drugie miejsce w kategorii reklama piwa, ale jest niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o reklamowanie czekoladek. Dyskonty spożywcze najlepiej zareklamowaliby Jarosław Kaczyński i Janusz Palikot. Twarzą biur podróży mógłby być Radosław Sikorski, a środków czystości Zbigniew Ziobro.

Jarosław Kaczyński nie wzbudza zaufania konsumentów / Newspix / MACIEJ GOCLONFOTONEWS

Ciekawie wygląda profil reklamowy Donalda Tuska. Premier mógłby być twarzą funduszy unijnych, banków i akcji społecznych.

Z drugiej strony internauci nie widzą w reklamie Zbigniewa Ziobro i Antoniego Macierewicza. Zdecydowanie częściej niż w przypadku pozostałych polityków ankietowani stwierdzali, że wspomniane osoby nie przekonałyby ich do zakupu żadnych z podanych produktów i usług (71,6 proc. w przypadku Antoniego Macierewicza i 67,2 proc. w przypadku Zbigniewa Ziobro