Prof. Peter Higgs, do którego nie mogła dodzwonić się szwedzka akademia, by poinformować go o Nagrodzie Nobla z fizyki, pojawił się w piątek na konferencji prasowej na rodzimym uniwersytecie w Edynburgu - donosi TVN24.

84-letni noblista przyznał, że o nagrodzie dowiedział się dopiero kilka godzin po ogłoszeniu werdyktu - Higgs słynie bowiem ze swojej niechęci do mediów i zamieszania wokół swojej osoby, w ogóle nie odbiera więc telefonów, a e-maile drukuje i przynosi mu raz w tygodniu sekretarka.

Higgs przyznał więc, że kiedy wracał z lunchu na jednej z ulic Edynburga drogę zajechał mu samochód, z którego wyszła starsza kobieta. Przedstawiła się jako dawna sąsiadka profesora i od razu pogratulowała mu wygranej. Noblista przyznał na konferencji, że nie miał pojęcia, o czym kobieta mówi - okazało się, że dowiedziała się ona o wygranej Higgsa od córki, która mieszka w Londynie. Higgs udał się do domu i dopiero, gdy przejrzał wiadomości uwierzył w to, co się stało.

Pytany, jak się teraz czuje, Higgs powiedział: "Oczywiście jestem zachwycony i czuję ulgę, że to już koniec tej długiej drogi".

Profesor został wyróżniony przez Królewską Szwedzką Akademię Nauk wraz z Francoisem Englertem za teoretyczne wyliczenie istnienia bozonu Higgsa.