Prezes Prawa i Sprawiedliwości zajął się ostatnio istotnym problemem rzepaku w Polsce. Według Jarosława Kaczyńskiego ceny w skupie są niskie, bo "ktoś" sprowadza z Ukrainy tani rzepak, a konkretnie koalicjant w rządzie Donalda Tuska - PSL. Pisze o tym "Gazeta Wyborcza".

1 sierpnia rolnicy zablokowali drogę pod Grudziądzem w proteście przeciwko zbyt niskim cenom skupu rzepaku. Następnego dni w tej sprawie głos zabrał prezes PiS, który stwierdził, że "ktoś" sprowadza z Ukrainy tani rzepak i z tego powodu polscy rolnicy nie mogą sprzedawać swojego albo muszą to robić po zaniżonych cenach.

Tani rzepak, według prezesa PiS, mają sprowadzać "ludzie związani z PSL". "PSL niszczy polską wieś i trzeba się temu przeciwstawić" - podkreślał Kaczyński i pytał, czemu minister rolnictwa nie przedstawił rozwiązań wspierających rolników.

Tymczasem - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - za niskie ceny rzepaku odpowiada nie import z Ukrainy (ani rząd Tuska), ale szereg czynników makroekonomicznych. Na świecie są rekordowe zbiory, więc rzepak jest tani w całej Unii Europejskiej, nie tylko w Polsce. A rzepak z Ukrainy trafia głównie do Rotterdamu i Rostoku, a nie do Warszawy.