Na głowę ministra finansów znów sypią się gromy. Tym razem okazją jest sejmowa dyskusja nad sprawozdaniem z wykonania budżetu za 2012 rok.

Poseł Andrzej Romanek z Solidarnej Polski oskarżył Jacka Rostowskiego o prowadzenie polityki zmierzającej do upadku finansowego kraju. Polityk uważa, że minister spycha Polskę do katastrofy finansowej, podobnej do tej, jaka wydarzyła się w Grecji. Dlatego Romanek zaproponował, aby nadać mu przydomek: Jan "Grecki" Rostowski.

Beata Szydło z PiS podkreślała, że zła polityka finansowa obecnego rządu doprowadziła finanse państwa do sytuacji bez wyjścia: albo zwiększamy deficyt, albo zabraknie pieniędzy na pensje i emerytury. "To jak wybór między dżumą a cholerą" - dodała posłanka.

Ryszard Zbrzyzny z SLD uważa, że obecne kłopoty finansowe to między innymi efekt słabego budżetu na 2012 rok. Polityk podkreślał, że budżet nie był konsultowany z członkami Komisji Trójstronnej.

Wincenty Elsner z Ruchu Palikota pytał o przyszłość polityczną ministra finansów. Jego zdaniem, Jacek Rostowski powinien podzielić los ministra finansów Jarosława Bauca, który w 2001 roku odszedł ze stanowiska po ujawnieniu dużej dziury budżetowej.

Jacka Rostowskiego i ubiegłorocznego budżetu broniła Krystyna Skowrońska z PO. Przypomniała, że znalazły się tam zapisy korzystne dla społeczeństwa, jak podwyżki dla służb mundurowych. A poseł Jan Łopata z PSL tłumaczył trudności polskiej gospodarki, sytuacją w innych krajach europejskich.

Dyskusja o ubiegłorocznym budżecie zakończy się głosowaniem w sprawie udzielenia rządowi absolutorium. Głosowanie odbędzie się w piątek.