Donald Tusk wkrótce ma ogłosić decyzję o swojej kandydaturze do Komisji Europejskiej. Premier zapowiedział, że będzie bronił kieszeni Polaków przed cięciami. Podczas porannej rozmowy w Jedynce Donald Tusk oświadczył, że w czerwcu lub w lipcu ogłosi decyzję w sprawie kandydowania na szefa Komisji Europejskiej. Dodał, że w tym roku nierealne jest uzyskanie 2-procentowego wzrostu gospodarczego.

W czerwcu lub w lipcu Donald Tusk ma ogłosić swą decyzję w sprawie kandydowania na szefa Komisji Europejskiej. Premier zapowiedział to podczas porannej rozmowy w Jedynce. Wkrótce podamy więcej informacji.

Tusk obiecuje oszczędności w administracji

Donald Tusk zapowiedział, że rząd będzie szukał oszczędności głównie w wydatkach administracyjnych. Decyzje w tej sprawie mają zapaść w czerwcu. Premier oświadczył, że nie zgadza na wariant łotewski. Kraj ten przyjmie euro, ale za cenę obniżenia dochodów mieszkańców o jedną trzecią. Tusk podkreślił, że rząd nie chce zbyt mocno "przykręcać śruby", aby nie hamować wzrostu. Zdaniem premiera, deficyt finansów publicznych spada powoli, ale wzrost gospodarczy udało się ochronić tak, jak w żadnym innym kraju Unii. Szef rządu zapowiedział, że będzie bronił takiej linii postępowania.

Komentując pogłoski o kandydowaniu na urząd szefa Komisji Europejskiej, Tusk oświadczył, że w czerwcu lub w lipcu przedstawi społeczeństwu swoją decyzję. "Bardzo się cieszę, kiedy słyszę, że Polska ma silną pozycję w Europie, a ja byłbym dobrym kandydatem na szefa Komisji" - powiedział premier. Decyzja o tym, czy będę kandydował, zapadnie jednak w Warszawie. Premier dodał, że Unia Europejska jest skonstruowana tak, iż Niemcy ani żadne inne państwo nie może samo decydować o obsadzie najważniejszych stanowisk.

Mówiąc o wynikach kontroli NIK w sprawie działań minister sportu, Joanny Muchy, premier podkreślił, że podejmie decyzje dopiero, gdy otrzyma zalecenia i dokumenty od Najwyższej Izby Kontroli. Jeśli taka będzie rekomendacja, to niewykluczone jest skierowanie sprawy do prokuratury. Premier dodał jednak, że problemy wynikają z podwójnej roli ministerstwa sportu. Z jednej strony ma ono dbać, aby Stadion Narodowy był żywy, a z drugiej musi oszczędzać publiczne pieniądze. "Moim zdaniem działania minister sportu bronią się z punktu widzenia zdrowego rozsądku, choć niekoniecznie ze względów formalnych" - powiedział Donald Tusk.

Tusk jest socjaldemokratą, bo jest wrażliwy społecznie

Nawiązując do wywiadu dla "Polityki", w którym powiedział, że jest socjaldemokratą, premier wyjaśnił, że jako szef rządu musi się wykazywać wrażliwością społeczną. Czasem musi też zrezygnować z własnych sympatii ideowych. Komentując niekorzystne dla niego i Platformy Obywatelskiej wyniki sondaży, Tusk uznał za oczywiste, iż po kilku latach społeczeństwo jest znużone rządzącymi. Poza tym im dłużej się rządzi, tym łatwiej popełnić błędy, a obraz władzy pogarszają przypadki niekompetencji i i korupcji urzędników. "Moim obowiązkiem jest jednak poderwanie mojej partii do wysiłku" - powiedział Donald Tusk.

Mówiąc o 10 rocznicy referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, Donald Tusk podkreślił, że było to jedno z najważniejszych zdarzeń w naszej historii. Dzisiaj po latach widać bardzo wyraźnie, że była to wielka szansa cywilizacyjna - powiedział premier. Świadczą o tym przede wszystkim pieniądze, jakie napłynęły do Polski. Donald Tusk podkreślił, że dotacje dla Polski nie wynikają z czyjejś łaski, ale z zasad działania Unii. Dodał, że obecnie najważniejsze jest dla niego mądre wydanie środków z nowej perspektywy budżetowej.

Premier zastrzegł, że chce dmuchać na zimne, gdyż Parlament Europejski jeszcze nie zatwierdził budżetu. Powinno to nastąpić w czerwcu, a najpóźniej we wrześniu. Wtedy Polska będzie miała zagwarantowane kolejne 400 miliardów złotych. Premier Tusk dodał, że podtrzymuje pomysł podróży po kraju, w czasie której miałby się zorientować gdzie najlepiej wydać unijne środki. Powiedział, że najchętniej spędzałby czas wśród "zwykłych ludzi", ale z różnych powodów, także za sprawą europejskiego kryzysu, musiał ostatnio być w Warszawie.

Politycy o pomyśle

Większość polskich polityków widzi Donalda Tuska w roli następcy Jose Barroso, między innymi Małgorzata Kidawa-Błońska z PO. "Donald Tusk byłby dobrym szefem Komisji, ale na razie jest szefem polskiego rządu i liderem Platformy i mam nadzieję, że jeszcze jakiś czas tak zostanie" - dodała posłanka.

Józef Oleksy z SLD podkreśla, że Donald Tusk ma przywódcze cechy, dzięki którym potrafi się poruszać w Europie. Były premier dodaje, że szef rządu ma dobre opinie wśród tamtejszych polityków. "Pytanie tylko, czy on jest zainteresowany taką propozycją" - mówi Oleksy.

Premiera na czele Komisji Europejskiej widzi też Ruch Palikota. Poseł Łukasz Gibała podkreśla, że funkcja ta byłaby korzystna dla naszego kraju. Donald Tusk ma dobrą renomę wśród przywódców europejskich, więc ma szanse na poparcie swoich ewentualnych starań.

"Jest dobrym premierem, byłby dobrym szefem Komisji Europejskiej" - stwierdza Jan Bury z koalicyjnego PSL-u. W ostatnich latach dzięki jego pracy pozycja Polski na arenie międzynarodowej jest coraz lepsza. Polityk PSL dodaje, że premier byłby w stanie pokazać, zwłaszcza krajom południowoeuropejskim jak trzymać w ryzach dyscyplinę finansową.
Jedynie Prawo i Sprawiedliwość odnosi się sceptycznie do pomysłu kierowania Komisją Europejską przez obecnego premiera. Wyjaśnia to szef klubu parlamentarnego Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem Donald Tusk najpierw powinien odpowiedzieć za błędy popełnione jako premier Polski. "Wysokie stanowisko w Unii Europejskiej nie powinno być nagrodą za złe rządzenie" - dodaje poseł PiS-u.

Obecnie przewodniczącym Komisji Europejskiej jest Portugalczyk Jose Manuel Barroso. Jego kadencja kończy się 31 października 2014 roku.